Kiedy wejdziesz do Filharmonii im. Mieczysława Karłowicza w Szczecinie to proszę nie zapomnij wspiąć się na samą górę, by skorzystać z wielkiej przyjemności jaką jest obejrzenie obecnej ekspozycji w galerii Poziom 4. Śpiesz się, bo masz czas do 15 lutego 2020! „Śmieję się, aż zasnę” – to tytuł wystawy Kolektywu ILU NAS JEST – siedmiu ilustratorów z Poznania, którzy prezentują swoje prace w siedmiu różnych miastach Polski. Na szczęście zawędrowali także do Szczecina.
Duet doskonały: słowo i obraz
Duet to doskonały, gdy w książce słowo znajduje swoją siostrę – piękną ilustrację. Z tego też powodu nie mogłam oprzeć się pokusie bycia na wernisażu Kolektywu ILU NAS JEST. Pierwsze wrażenie – znakomite. Dużo przyjemności i radości daje ta wystawa. Ożyły wspomnienia. Mam wielką słabość do książek z ilustracjami. To słodkie chwile z dzieciństwa. Kiedyś czytało się książki na głos. Tak zwyczajnie. Z wypiekami na twarzy słuchałam opowieści i jednocześnie zaglądałam przez ramię, by dać swoim oczom napatrzeć się na fantastyczne obrazki. Przypomnijcie sobie ulubione książki z dzieciństwa! Założę się, że były tam ilustracje, które zapadły Wam głęboko w pamięć i po wsze czasy.A teraz o artystach wystawy według alfabetycznej kolejności. Ważna informacja: nazwiska artystów są aktywne i prowadzą do ich stron i FB. To udogodnienie dla tych, którzy chcą zobaczyć więcej.
Rocznik’89. Odważna romantyczka z wielką miłością do przyrody. Jej obrazy są wypełnione subtelnie zgaszoną paletą barw. Już sam ten zabieg przyciąga wzrok oglądającego.
Na wystawie zaprezentowała surrealistyczne obrazy pełne literackiej symboliki. Niezwykle mocno reaguje na to, co dzieje się wokół niej, a szczególnie wrażliwa jest na sprawy dotyczące kobiet i kobiecości. Na co dzień zajmuje się projektowaniem tekstyliów i opakowań wszelkiego rodzaju. Wykonuje ilustracje do czasopism i książek.
Młody grafik i ilustrator. Powiedział mi, że rysuje od niedawna. Jeżeli tak, to zobaczyłam świetne początki ciekawej twórczości. Niezwykle skromny i oszczędny w opowiadaniu o swoich rysunkach. I takie są jego obrazy – prostota kreski, oszczędność koloru i moc wyrazu. W tym tkwi wielka siła tego artysty.
Bystry obserwator i komentator rzeczywistości równie z dużym poczuciem humoru zabarwionego czasami kroplą sarkazmu i wyrozumiałości jednocześnie. Duża przyjemność w oglądaniu, a jak zajrzycie na jego stronę www zobaczycie więcej. Pisze: „Najbardziej niesamowitą rzeczą podczas pracy nad ilustracją jest to, że zaczynasz w jednym miejscu, a czasem kończysz po przeciwnej stronie galaktyki. Staram się łączyć rysunek analogowy z cyfrowym przetwarzaniem.”
Poczucie, tym razem, abstrakcyjnego humoru nie opuszcza również IlustraDORĘ (jak pisze artystka: „(…) po hiszpańsku znaczy “rysuj Dora”, co wzięłam sobie do serca.” I rzeczywiście widać efekty. Człowiek i przyroda stanowią przedmiot zainteresowań ilustratorki. Niezwykle mocno na odbiorcę oddziałuje jej rysunkowa metafora niemalże dosłowna w językowym znaczeniu.
Jej rysunki opatrzone są kilkoma tajemniczymi znakami. Maleńka korona, która pojawia się w różnych konfiguracjach na plakacie czy ilustracji jest zawsze tam, gdzie bohaterem jej wypowiedzi jest człowiek. Jak powiedziała, w rozmowie ze mną Pani Dorota – korona jest symbolem niezwykłości każdego z nas – wszyscy jesteśmy tak samo ważni i niepowtarzalni i każdy człowiek zasługuje, by być królem.
Przykuwają wzrok jej plakaty, robi wrażenie jej rysunek. Dorota Piechocińska to niezwykle utalentowana artystka, która na co dzień zajęta jest pracą w reklamie, ale odważnie, i słusznie w rysunku znajduje właściwą przestrzeń dla osobistej wypowiedzi artystycznej.
To młoda, utalentowana, inteligentna z niezwykłym poczuciem humoru ilustratorka i graficzka. Jej prace są znakomite i bardzo mi się spodobały. Każda była opatrzona „instrukcją patrzenia” na kartkach formatu A4 położonych poniżej zwieszonego obrazu. Każda zawierała przedruk ilustracji w wersji czarnobiałej z numerowanym opisem symboliki.
Początkowo myślałam, że jest to propozycja tak modnych ostatnio kolorowanek dla dorosłych, ale to co zaproponowała artystka było dla mnie dużo ciekawsze. Patrząc na Jej postaci nieodparcie miałam wrażenie, że gdzieś tam dyskretnie i nader delikatnie pobrzmiewa fascynacja rysunkami Mai Berezowskiej. A gdyby nawet, to była z niej mistrzyni nie lada!
Doktorantka Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu. Lista nagród, wyróżnień i dokonań artystycznych tej ilustratorka książek dla dzieci jest już imponująca! Specjalizuje się w literaturze dla dzieci najmłodszych.
Doświadczałam słodkiej przyjemności bycia w świecie jej ilustracji. Kiedy patrzyłam na prace tej artystki czułam, jak budzi się we moje wewnętrzne dziecko.Na wystawie artystka zaprezentowała tryptyk przedstawiający historię perypetii postaci umieszczonej w dużej klepsydrze. Ponoć to alter ego twórczyni., która w zabawny sposób opowiada o perypetiach dnia codziennego, w którym niedoczas jest nieustanny. Jak ktoś był uważnym to dostrzegł tuż nad podłogą jeszcze dwie miniatury.
Co nie daje spać Joannie Bartosik? Odpowiedź na to pytanie można było odnaleźć w kolejnej pracy jej autorstwa. Jej Mobil – konstrukcja połączonych ilustracji i rysunków różnych przedmiotów zawieszona w powietrzu przypomina ozdoby dla niemowląt, lecz ich funkcja jest inna.
Dla artystki – jest nieustanny przypomnieniem spraw i obowiązków, ta dla dzieci spełnia funkcję uspokajającą i usypiającą. Cóż mogę powiedzieć – szczerze zazdroszczę rodzicom, którzy kupują książki z ilustracjami Joanny Bartosik, maluchom, że doświadczają dużej radości i przyjemności poznawania pięknego świata ilustracji Joanny Bartosik
Twórczyni plakatu Kolektywu Ilustratorskiego
To właśnie Joanna Bartosik jest autorem plakatu i zaproszenia na wernisaż „Śmieję się, aż zasnę”. Gdy je zobaczyłam to od razu wiedziałam, że będę na wystawie, a druga myśl, która mi przyszła to wspomnienia związane z ilustracjami Bohdana Butenko, który często powtarzał takie zdanie:” Uczniem Matejki był Mehoffer, uczniem Mehoffera był Szancer. A ja jestem uczniem Szancera”.
Doktorant Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu. Tworzy na pudełkach po pizzy. Jego rysunki są ascetyczne i proste. Bardzo mocno przykuwają wzrok odbiorcy i są dużym zaskoczeniem. Pierwsze skojarzenie jakie przyszło mi do głowy, to skojarzenie z plakatami Henryka Tomaszewskiego. Pomyślałam też, że wystarczyłoby dorzucić do nich tytuł określonego filmu, lub wydarzenia i ciekawy plakat jest gotowy.
Jego minimalistyczna kreska jest wiele mówiąca. Puenta, gorzka nawet refleksja nad niemocą głównie twórczą, a nawet pewien rodzaj odważnego szyderstwa i autoironii odnajduję, w tych odmiennych, od pozostałtych rysunkach.
Niezależny ilustrator, jak o sobie pisze. Niewielkiego formatu ilustracje, a tyle wrażeń. Prace na wystawie prezentują dwa jego style. Pierwszy – czytelny przekaz zawarty w czystych podstawowych barwach i kształtach. Dużo pozytywnych emocji, które wywołują u oglądającego dobry nastrój i skojarzenia z literaturą z dzieciństwa.
Drugi – syntetyczny, symbol zamknięty w inteligentnym pomyśle, skojarzeniu, rozwiązaniu problemu. Duży potencjał i możliwości.
Sukces artystów Kolektywu Ilustratorskiego z Poznania
Cieszy bardzo, że siedmiu wspaniałych … artystów Kolektywu ILU NAS JEST zaprezentowało swoje prace w przestrzeni wystawienniczej galerii Poziom 4. w Filharmonii im. Mieczysława Karłowicza w Szczecinie. Ta wystawa sprawiła mi wiele przyjemności, bo dzięki wspomnieniom z dzieciństwa, oglądałam te ilustracje oczyma spontanicznej ciekawości, a rozmowy z każdym z artystów były wycieczkami w odmienne krainy kreatywności. Żałuję jedynie, że nie było Oli Szmidy, ale mam nadzieję, że to nie ostatnia wystawa młodych, wielce utalentowanych artystów z Poznania w naszym mieście. Ponadto są bardzo mądrzy, że stworzyli Kolektyw Ilustratorski, bo od dawna wiadomo, że w jedności jest wielka siła i moc oddziaływania! Serdecznie gratuluję i życzę powodzenia w osiąganiu artystycznych sukcesów.
Komentarze