Fotografowanie bezgwiezdną nocą lub w całkowicie ciemnym pomieszczeniu to dopiero jest sztuka! W takim razie nasuwa się pytanie – to dzięki czemu będzie można cokolwiek zobaczyć na zdjęciu? A jednak jest to możliwe i efekty są ciekawe. Przekonałam się o tym wczoraj będąc na wernisażu zorganizowanym przez Związek Polskich Artystów Fotografów, O/Szczecin, któremu szefuje od 2005 roku Pani Ewa Łyczywek-Pałka.
Wernisaż i elektryka
Miejsce wernisażu – zaskakujące, bo to Wydział Elektryczny Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie przy ul. 26 Kwietnia 10. Dlaczego? Nie przyzwyczajona jestem do miejsc, które nie przeznaczone są w całości do prezentowania sztuki. A to błąd, bo okazuje się, że coraz częściej sztuka pojawia się w najprzeróżniejszych miejscach i sytuacjach! Czy to dobrze? Nie zawsze, to zależy od kontekstu tzn., co jest prezentowane, w jaki sposób i w jakich warunkach. Świat się rzeczywiście zmienia, ale żeby sztuka pięknie zaistniała, a przede wszystkim oddziaływała na człowieka to jej eksponowanie powinno być bardzo przemyślane.
Krzysztof Ślachciak, polski artysta fotograf, członek ZPAF (tj. Związek Polskich Artystów Fotografów) zawitał ze swoimi pracami na wspomniany wydział ZUT-u w Szczecinie. Ta niewielka wystawa bardzo dobrze wpisała się w całkiem przyjemną, bo estetyczną przestrzeń profesjonalnej mini galerii. Artysta zaprezentował jednorodnych stylistycznie kilkanaście zdjęć pod jednym tytułem „Mara”. Dzięki zastosowanej technice malowania światłem bardzo dobrze został ujęty temat mary, inaczej zmory czy nocnicy pochodzący z mitologii słowiańskiej. Atmosfera grozy, niepewności mogła zagościć w duszy oglądającego. Fotograf jako jedyne źródło słabego i ruchomego światła wykorzystał diody LED. Dzięki temu powstał drgający obraz, ale proszę nie mylić tego z rozmazanym, czy nie ostrym obrazem. To duża różnica.
Fotografia to nie język
Wg Krzysztofa Ślachciaka fotografia ma służyć, jak to sam zdefiniował „(…) przyziemnym i egoistycznym celom. Raz na jakiś czas dopada mnie potrzeba wyrzucenia z siebie emocji. Szukam wtedy obrazu, którym mógłbym się ich pozbyć. Takie uczucie narasta, pogania, w kulminacyjnym momencie popycha do działania. Powstają fotografie lub ich zalążki, często później ćwiczone przez miesiące aż do powstania docelowego obrazu”
Inspiruje się pracami artystów fotografii subiektywnej, do których zalicza m.in.: Zdzisława Beksińskiego, Edwarda Hartwiga, Krzysztofa Pruszkowskiego. Posiłkuje się również twórczością malarską Francisa Bacona, Williama Turnera, Jacksona Pollocka czy Włodzimierza Włoszkiewicza.
Zdrowa zazdrość
Wychodząc z wernisażu z niekłamaną zazdrością pomyślałam sobie tak: ale mają dobrze teraz studenci. Nie dość, że mają świetne warunki do uczenia się to jeszcze sztuka do nich „sama” przychodzi, a wiadomo, nie od dzisiaj, że uczenie się w otoczeniu sztuki sprzyja szybszej regeneracji intelektualnej i wzmacnia kreatywność! …
Komentarze