Zofia Zdun-Matraszek
Artyści

Zofia Zdun-Matraszek. Szczecińska projektantka mody i malarka

W 1978 roku Zofia Zdun-Matraszek w wywiadzie udzielonym dziennikarce Marcie Wesołowskiej (Szycie z biglem, Polityka, 1978, nr 45) tak zdefiniowała bycie projektantką: „To jest taki zawód, że ja pracuję wzrokiem. Żeby złapać formę, linię, charakter tkaniny muszę spojrzeć, muszę to czuć. Muszę ten ciuch zobaczyć na ulicy, w sklepie – żywy. Nie tylko w żurnalu. Ciuch jest rzeźbą, jego forma jest dookoła, nie w płaszczyźnie”. W tych słowach zawarta jest kwintesencja artystycznej energii niezwykłej i wszechstronnej plastyczki, projektantki, która tworząc kolekcje odzieży nie rezygnowała z walki o najmniejszy choćby detal i żadnej sprawy nie uważała za przegraną. Dzięki temu osiągała swoje cele, a jej projekty zachwycały kobiety niezależnie od wieku nie tylko w Polsce!

KWESTIONARIUSZ MALARKI I PROJEKTANTKI MODY

Zofia Zdun-Matraszek, rocznik 1938. Absolwentka łódzkiej ASP. Dyplom uzyskała w 1961 w pracowni malarstwa prof. Stefana Wegnera. Uprawiała wzornictwo, malarstwo i rysunek. Jako malarka poszukuje inspiracji przede wszystkim w kontakcie z naturą. Jej ostatni cykl „V pora roku” prezentuje artystyczną opowieść o niezwykłej żywotności starych drzew, które podobnie jak starzy ludzie są „(…) pełne blizn i śladów walki z naturą.” Członek Związku Polskich Artystów Plastyków w Szczecinie. Była odznaczona Złotym Krzyżem Zasługi, Gryfem Pomorskim, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, a ponadto otrzymała Nagrodę Wojewody, Srebrną Różę 1 i Srebrną Różę 2.

Zofia Zdun-Matraszek podczas pracy w plenerze Zofia Zdun-Matraszek podczas pracy w plenerze. Z archiwum malarki

Przez blisko dwadzieścia lat była główną projektantką mody w szczecińskim zakładacie odzieżowym DANA. Stworzyła wiele autorskich kolekcji, które z wielkimi sukcesami prezentowane były na międzynarodowych targach projektowania ubiorów. Najważniejsze z nich to: Kurpiowska, Motyle i Hafty Łowickie (Berlin), Kwiaty Polskie i Piastowska oraz Baśnie i Legendy (Bazylea), Biały Wieczór (Ryga). Tworzyła także projekty dla: Odry i Inotexu w Szczecinie, Almy w Goleniowie, Komesu w Słubicach. Historia życia zawodowego artystki i projektantki mogłoby posłużyć za kanwę arcyciekawego scenariusza polskiego filmu obyczajowego o II połowie XX wieku.

GDY JESTEM ARTYSTĄ …

Kiedy postanowiłam zostać artystą? W mojej rodzinie było wiele osób uzdolnionych artystycznie łącznie z moją Mamą. Bardzo lubiłam patrzeć na ich prace i rozmawiać z nimi. Podobała mi się ich twórczość i klimaty, w których tworzyli. Sama też lubiłam rysować już od dzieciństwa. Szkolny zeszyt do biologii był pełen różnych ładnie narysowanych żyjątek (pantofelek, szczeżuja i inne). Mój wujek, Lucjan Jagodziński, był znanym malarzem. Wprost z Warszawy, tuż po zakończeniu II wojny światowej w 1945 roku, przyjechał do Szczecina wraz z innymi pionierami artystami. Jesienią tego samego roku został pierwszym prezesem Związku Polskich Artystów Plastyków w Szczecinie.

Lucjan Jagodziński, artysta malarz - wuj Zofii Zdun-Matraszek Lucjan Jagodziński, artysta malarz – wuj Zofii Zdun-Matraszek. Okładka broszury z warszawskiej wystawy pośmiertnej artysty zorganizowanej przez ZPAP O/ Warszawa i Ministerstwo Kultury i Sztuki, 1972

Gdybym nie była artystą zostałabym z zawodu…  Gdybym nie była artystką malarką i projektantką mody damskiej zostałabym chyba rzeźbiarzem. Bardzo interesowała mnie twórczość rzeźbiarska: budowanie formy dookoła obiektu, przestrzeni. Pokłosiem mojej wizyty w ZOO, była moja rzeźba przedstawiająca zwalistego niedźwiedzia. Stał wiele lat na wystawie, jak posąg. Moje rysunki ubioru też podobne są do rzeźby – znajdują się w przestrzeni i są niedokończone.

 Czy zgodziłabyś się ze stwierdzeniem, że bycie artystą to stan umysłu?  Tak, oczywiście. Zawsze żyłam i myślałam swoimi formami. Miałam wiele pomysłów. Gdy widziałam zadowolone kobiety i dziewczyny na ulicach Szczecina i innych miast w Polsce, w moich sukienkach, dodawało mi to skrzydeł.

Kto jest obecnie dla Ciebie autorytetem w dziedzinie, którą się zajmujesz i dlaczego?  Mam wiele autorytetów. To, ci których twórczość pozostawia niepodważalne ślady w rysunku i myśleniu. Miałam szczęście spotkać ich w przeszłości – w szkole artystycznej i Kościele. Nauczyciele-artyści uczyli nas nie tylko twórczości, ale i życia. Dla mnie wielkim autorytetem jest Pablo Picasso. Artysta swoje genialne myśli i przesłania ujmował w symbolach i barwach. Jego obrazy są niezapomniane, jak choćby genialny obraz „Guernica” z 1937 roku. Kiedy zobaczyłam po raz pierwszy ten właśnie obraz Picassa, to nie mogłam o nim zapomnieć. W Szczecinie dla mnie wielkim autorytetem był Ziemowit Szuman – kolorysta świata podwodnego. Baśniowe były jego kolory ….

Zofia Zdun-Matraszek z modelką podczas pracy w ZPO DANA w Szczecinie Zofia Zdun-Matraszek z modelką podczas pracy w ZPO DANA w Szczecinie. Z archiwum projektantki

W moim życiu zawodowym, kiedy pracowałam w ZPO DANA spotkałam zwykłą krawcową – Lodzię Pawlus. Moim zdaniem miała duszę artystyczną. Gdy dawałam jej swój rysunek, projekt jakiejś sukienki wydobywała z niego wszystko to, co chciałam pokazać na tym rysunku. Wyłuskiwała myśl, na której mi zależało. Zadziwiała mnie. Mała świeży sposób myślenia i lubiła tworzyć nowe formy ubrań.

Genialny twórca dla mnie to… Genialny twórca – wielkie słowo. Na pewno samodzielny, mądry, myślący. To ktoś ciągle poszukujący lepszego.

KIEDY TWORZĘ …

 Główna cecha mojej twórczości to … Moja twórczość inspirowana jest pięknem i wielkością przyrody. Tym wszystkim, co mnie otacza. Przyroda mnie zdumiewa. W przyrodzie widzę harmonię i radość życia, ale też krzywdę i przemijanie. Przyroda mnie ujarzmia swoją wielkością i siłą. Szumiące kasztany, sędziwe platany. Malując przyrodę żyję jej ogromem. Najważniejsze drzewo mojego życia zawarte w moim obrazie to „Drzewo Biesłanu”. Wstrząsnęła mną tragedia dzieci zamkniętych w szkole. Cykl moich obrazów: „V PORA ROKU” – to opowieść o drzewach, których już dawno nie powinno być, ale one żyją i swoimi sokami, ostatnim wysiłkiem jakoś jeszcze przeżywają i trwają. Takie drzewa są jak starcy. Maluję je bez liści. Pokazuję połamane i skaleczone gałęzie. Twarze ludzi starych, ich zmarszczki, to historia ich życia – radość i ból.

Najbardziej inspiruje mnie … Najbardziej inspiruje mnie zmieniająca się przyroda w ciągu roku i ta „piąta pora roku”, którą stworzyłam, a której oczywiście nie ma w naszym kalendarzu. Inspiracją są dla mnie pomarszczone twarze mijanych starych ludzi, w których staram się odkryć ich przeszłe losy.

Tworzenie koncepcji dzieła zaczynam … Tworzenie koncepcji dzieła zaczynam od myślenia. Co mnie uderzyło w jakimś temacie. Niepojęte i niesprawiedliwe zdarzenia: wojna, choroba, trudy życia. Wojny oglądamy siedząc w wygodnym fotelu. Na jednym z moich obrazów jest malutki golasek, który nie zawoła już „Mamo”.

Najtrudniejszym momentem w procesie twórczym jest dla mnie … Najtrudniejszym momentem w procesie twórczym jest dla mnie wyłonienie fragmentu interesującej mnie przestrzeni i uchwycenie właściwego kolorytu.

 Które osiągnięcie w zawodzie projektantki jest dla Pani najważniejsze i z jakiego powodu? W moim odczuciu jest to kolekcja odzieży „Kwiaty Polskie”. Powstała, w czasie tzw. „słusznej przyjaźni” z Wielkim Bratem, z tkaniny, którą otrzymaliśmy od niego w darze. Był to australijski materiał z owczego runa, z którego tamtejsi tkacze utkali płótno w kolorze écru i przysłali do ZPO DANA. Nosiło nazwę – Antonina. Było cieniutkie, ale miało dużo niedoprzędów w postaci drobniutkich zanieczyszczeń, co dla mnie wyglądało trochę na chłopską tkaninę. Bardzo mi się spodobała z powodu lekkości, koloru i różowo-białych kwiatów, a tym bardziej, że właśnie zbliżała się wiosna. Czuć było w powietrzu zapach kwiatów.

Jeden z projektów z kolekcji Zofii Zdun-Matraszek "Kwiaty polskie" Jeden z projektów z kolekcji Zofii Zdun-Matraszek “Kwiaty polskie”. Z archiwum projektantki

Pojechałam do łódzkiego laboratorium bawełnianego i tam ze zdolnymi malarkami omówiłam kolekcję wzorniczą i naniosłam szablony kwiatów. Były to m.in. kwiaty jabłoni i półmetrowy wijący się powój. Najładniejsze były wzory jabłoni, takich dokładnie jakie kwitną w Polsce. Stąd nazwa „Kwiaty Polskie”. Były na nich bliki – jasne, drobne smużki grubiej nałożonej białej farby, które przebijały fakturę kwiatów. One ożywiały wzornictwo.

Zofia Zdun-Matraszek z Leonią Chmielnik i Heleną Gordon podczas prac projektowych w ZPO DANA w Szczecinie Zofia Zdun-Matraszek (z lewej) z Leonią Chmielnik i Heleną Gordon (konfekcjonerka) podczas prac projektowych w ZPO DANA w Szczecinie. Z archiwum projektantki

Tkanina wszystkim się bardzo spodobała się i oczywiście w „Danie” również. Jako że zbliżała się akurat kolejna rocznica istnienia naszego zakładu to z tej okazji i z tej tkaniny uszyliśmy 100 tysięcy sztuk sukienek w kolekcji „Kwiaty Polskie”! Cała oferta w mig się sprzedała na rynku krajowym.

Jakiej rady udzieliłaby Pani młodym adeptom w tym zawodzie? Polubić swoją pracę.

Jeżeli sztuka jest tajemnicą, to jakie tajemnice ludzie kochający sztukę pragną odkryć?  Twórca nie wie co odkryje. On tajemnicę odkrywa w czasie tworzenia.

MOJE MYŚLI O SZTUCE WSPÓŁCZESNEJ …

 Sztuka współczesna to dla mnie … Sztuka współczesna to dużo komercji. Współcześni malarze starają się pokazać swoją twórczość, a nie swoje myśli. Komercja wymaga od nich, żeby to malarstwo było ładne. Dużo w nich „układności i loczków”. Picasso materializował twórczo swoje myśli i dlatego jego obrazy były niezrozumiałe dla wielu i trudne do przyjęcia, bo przemawiał symbolami i było „nieładne”, tak jak siła ludu. Budował w ten sposób u widza wiarę w siłę prostych ludzi, a nie wiarę we własny obraz. Malował wieśniaczki o dużych brzydkich dłoniach, o dużych stopach. Zło i grozę pokazywał poprzez wyszczerzone zęby wilków. Picasso był wielki, bo jego sztuka oddawała istotę prawdziwej rzeczywistości.

Polska sztuka współczesna najwięcej zawdzięcza … Polska sztuka współczesna najwięcej zawdzięcza temu, czemu zawsze sztuka zawdzięczała: Szkole i Kościołowi. Studenci, którzy trafiali do uczelni artystycznych mieli nauczycieli, którzy sami będąc twórcami sztuki, zaszczepiali w nich miłość i wiedzę artystyczną. Także Kościół pokazywał wiernym wiarę i siłę, które przetrwały wieki. Wielki też żal po zniszczeniu katedry Notre-Dame. Wydaje się, że uleciał z jej wnętrza duch wielowiekowej kultury. Nie ma granicy pomiędzy sztuką dzisiejszą a wcześniejszą.

 Jaką rolę pełni obecnie artysta w społeczeństwie? Pytanie nie wiadomo jakie – bo dzisiaj jest artysta – a jutro przychodzi ktoś z pieniędzmi i go kupuje – albo wynocha. Artysta miał kiedyś pracownię, swoich uczniów i był szanowany. Teraz artysta jest niepewny (przykład „DANY”) i nie ma uczniów.

Jaką rolę powinien pełnić krytyk sztuki? Krytyk sztuki powinien być mądry, mieć dużą wiedzę zdobywaną przez lata. Przez tę wiedzę powinien szczerze i uczciwie oceniać. Krytyk może bardzo pomóc twórcy, gdy czyni to bez zazdrości, zawiści i konkurencji.

Idealny odbiorca sztuki to … Idealny odbiorca sztuki to widz, który z chęcią przychodzi na wystawy i stara się odczytać myśli twórcy. Chce zrozumieć to, co artysta chce przekazać. Odbiorca powinien wiedzieć, który obraz jest mu obojętny, a który go pociąga, pozostawia ślad w jego sercu i inspiruje do przemyśleń.

Prezentacja mody młodzieżowej ZPO DANA Prezentacja mody młodzieżowej na sezon letni ZPO DANA. Z archiwum projektantki

 Czego oczekuje, wg Ciebie, odbiorca od współczesnego artysty i jego sztuki? Odbiorca oczekuje sztuki użytecznej, która przybliża mu rzeczywistość. Jeżeli idzie aleją lipową i widzi pomniki – wie, że są postawione dla niego. Jeden z nich – pomnik „Zmęczonej mewy”, przy którym na ławce siadają ludzie. To jest sztuka dla nich. Obraz to może niepozorny jakich tysiące, ale ma duszę.

SZCZECIN W OCZACH ARTYSTY

 Dlaczego wybrałaś Szczecin na miejsce do życia i pracy?  Szczecin wybrałam, bo: był cichy i zielony, były w nim piękne krajobrazy, była w tym mieście ZPO DANA.

Projekty damskiej odzieży autorstwa Zofii Zdun-Matraszek cyklicznie prezentowane były w "Przekroju" Projekty damskiej odzieży autorstwa Zofii Zdun-Matraszek cyklicznie prezentowane były w “Przekroju”. Z archiwum projektantki

Które miejsca w Szczecinie są dla Ciebie szczególnie ważne, magiczne?  Schody przestrzenne na Wałach Chrobrego („Schody Szczecina”) i piękne, łaciate platany na Jasnych Błoniach.

Najbardziej denerwuje mnie w Szczecinie … Nic mnie nie denerwuje.

Gdybym miała czarodziejską różdżkę to zmieniłabym w Szczecinie … Siebie na młodszą.

Najbardziej lubię w Szczecinie … Najbardziej lubię swoje mieszkanie, jego mieszkańców i pracownię przy ul. Herbowej.

Jakie pytanie nie padło, a uważa Pani za ważne? Uważam, że pytania były zasadnicze i dobrze przemyślane.

 

 

 

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Trwa ładowanie