Warto dbać o estetykę codziennego życia, bo pożytki obcowania ze sztuki są jak wiadomo (może jeszcze nie wszystkim) od dawna znane. O nich nie raz i nie dwa będę pisała. Dzisiaj o wyjątkowym przedsięwzięciu szczecinian, a Panom Kryspinowi Pawliczowi i Zenonowi Owczarkowi za udostępnienie wizerunków dzieł serdecznie dziękuję.
Z przyjemnością stwierdzam, że sobotnie spotkanie ze sztuką dawną w Zamku Książąt Pomorskich (18 marca 2017) było dla mnie miłą niespodzianką. Spotkałam wielu miłośników, pasjonatów sztuki, ludzi biznesu i nauki, a także przedstawicieli liczących się mediów szczecińskich. Możliwość obejrzenia dwóch rzeźb i dwudziestu trzech obrazów z prywatnych kolekcji (w tym podwójnego obrazu studium do zrealizowanego później większego projektu Hansa Hartiga Stocznia w Nowym Warpnie i Drzewa w Karnicach i drugiego z niezwykłą historią Przeładunek w porcie Nowego Warpna tego samego malarza) oraz wysłuchanie fascynującej wręcz historii życia Eugena Dekkerta (zaprezentowanej przez dr Bogdanę Kozińską, historyka sztuki i wieloletniego kierownika Muzeum Historii Szczecina Oddziału Muzeum Narodowego w Szczecinie) zaostrzyły mój apetyt na sztukę dawną związaną z naszym regionem.
Hans Hartig, malarz niemieckiego nastroju
Każdy z zaprezentowanych obrazów był mniej lub bardziej interesujący i to z różnych powodów, lecz dwóch malarzy skradło moje serce. Pierwszym był Hartig ze względu na historię dwóch obrazów, którą opowiedział mi Pan Zenon Owczarek – orędownik i wielki miłośnik sztuki Nowego Warpna. Drugim zaś został Eugen Dekkert. Hans Hartig ((1873-1936) sam o sobie mówił, że jest „malarzem pomorskich miasteczek i bram”. Inni zaś dodawali „malarz niemieckiego nastroju” i nie bez powodu. Po latach studiów w Berlinie i Dreźnie twórca ostatecznie zdecydował się na zamieszkanie w Berlinie. Położenie miasta sprzyjało wędrówkom po okolicach. Inspiracji malarskich poszukiwał najczęściej w dolinie Odry i okolicznych lasach (części dzisiejszego Parku Narodowego Dolnej Odry), w Gartz, w Carnitz (dziś Karnice), w pobliżu Kamienia Pomorskiego (niem. Cammin), na wybrzeżu Bałtyku i Zalewu Szczecińskiego, w okolicach dóbr matki – Gaulitz pod Wolinem, w Dziwnowie (niem. Diewenov) i Trzęsaczu (niem. Hof) już wtedy znanego z ruiny kościoła, w szczecińskich portach, w Nowym Warpnie (nie. Neuwarp), a także pod Demmin i Stolzenhagen (czyli naszym Stołczynie, gdzie spędził swoje dzieciństwo), w Stargardzie i Gryficach (niem. Greifenberg), a pod koniec życia także w Hamburgu i Berlinie. Motywy wielkomiejskich pejzaży dotyczą jedynie Szczecina, Berlina, Hamburga i okolic Saksonii.
Jak pomnik malarza odzyskał obraz
Z informacji otrzymanych od Pana Zenona Owczarka dowiedziałam się, że w wieku 54 lat Hartig został honorowym obywatelem Nowego Warpna (niem. Neuwarp). Tytuł ten otrzymał za zasługi dla miasta w 1927 roku. Często to właśnie miasto było źródłem jego malarskich inspiracji, a wcześniej zaprojektował przebudowę północnej ściany ratusza. W podziękowaniu twórca podarował miastu swój pejzaż Wietrzny jesienny wieczór w Nowym Warpnie z osobistą dedykacją napisaną ołówkiem na ramie: „Obraz przekazany pięknemu Nowemu Warpnu przez Hansa Hartiga w dowód wdzięczności za przyznanie tytułu honorowego obywatela”. W 1945 roku obraz zaginął. Po jakimś czasie kupił go w berlińskim antykwariacie historyk sztuki Hartmut Pätzke. Posiadał ten obraz blisko 50 lat. Gdy dowiedział się, że w Nowym Warpnie postawiono Hartigowi pomnik (pomysłodawcą idei był Pan Zenon Owczarek) postanowił obraz przekazać burmistrzowi Nowego Warpna. Pan Pätzke był gościem na sobotnim seminarium i otrzymał publicznie podziękowania za swój wspaniałomyślny gest. Obaj Panowie mogli się spotkać. I tak oto historia obrazu zatoczyła koło.
Gdy historia remontu pewnego statku staje się sztuką
Wg Pan Zenona Owczarka podwójny obraz studium zaprezentowany na seminarium 18 marca 2017 roku tj.: Hans Hartig, dwustronny obraz studium, Stocznia w Nowym Warpnie, olej na płycie malarskiej, 40cmx46cm (w oprawie 5cm2x58cm), na odwrocie: Drzewa w Karnicach to efekt obserwacji malarza przebiegu remontu pewnego szkunera (statek żaglowy) na stoczni. Hipoteza Pana Zenona co do kolejności działań artysty zdaje się być trafna. Wg niego w 1924 roku Hartig zrobił zdjęcie statku na szklanej płytce, którą zatytułował W stoczni (por. niżej), następnie wykonał szkic piórkiem. Dopiero wtedy malarz zdecydował się stworzenie opisanego wyżej studium (namalowane na płycie, na której odwrocie jest kolejne studium do obrazu z topolami. To po nich często rozpoznaje się inne jego obrazy). Dzieło końcowe powstało nie później niż 1925 roku, bo tegoż samego zostaje wystawione na Wielkiej Berlińskiej Wystawie Sztuki (GBK). Oryginał obecnie znajduje się w Stadtmuseum Warleberger Hof w Kilonii (Niemcy), zaś szkic i studium znajdują się w prywatnych rękach kolekcjonerów szczecińskich. Dla zainteresowanych informacja, że Hans Hartig ma swojego biografa – Wielanda Barthelmessa, a wszystkie powyższe ustalenia są autorstwa Pana Zenona Owczarka. Zainteresowanych odsyłam na stronę o Nowym Warpnie, którą założył Pan Zenon Owczarek (por.: linki). Naprawdę warto. Prezentowane obrazy Hartiga (a było ich osiem) tworzą indywidualny dokument minionej epoki. Jest dla mnie ilustracją miejsc często mi znanych. Pędzel Hartiga jest dla mnie nieco przyciężki, a jego malarstwo po niemiecku akademickie. Był jednak zaangażowanym obserwatorem życia i pracy dnia powszedniego, co rzeczywiście zobaczyć można na jego płótnach.
Eugen Dekkert mistrz dobrego życia i pasji tworzenia
Osobiście zaimponował mi Dekkert jako człowiek i artysta. Szczecinianin, żył 91 lat, co jak na dzisiejsze czasy jest pięknym i słusznym wiekiem. Zmarł w 1956 roku w niemieckim Garmisch-Partenkirchen. Jako najstarszy syn miał odziedziczyć rodzinny biznes. Stało się jednak inaczej. Jego życie wypełniała pasja tworzenia, miłość do przyrody i nowoczesna jak na owe czasy aktywność fizyczna. Był uczeniem znanego nam już malarza (por. Muzeum Narodowe w mieście) Ludwiga Mosta, a nieco później także …. Olgi Boznańskiej, niezwykłej polskiej malarki przełomu XIX i XX wieku. Studiował w Monachium (w pracowni Theodora Hummela), w Glasgow (School of Arts). Popularność i uznanie przyniosły mu jego pejzaże nadmorskie ze Szkocji oraz ze studyjnych podróży do Holandii, Francji i Włoch. Brał udział w Wielkich Wystawach Sztuki w Berlinie, wystawiał w Monachium, Dreźnie i Wenecji. Do Niemiec powrócił w 1914 roku. Często, w międzywojniu, odwiedzał Szczecin. Miał swoje atelier w salach Muzeum Miejskiego. Przedmiotem jego malarskich przedstawień były głownie pejzaże morskie, sceny portowe, tzw. mariny ( inaczej malarstwo marynistyczne; to rodzaj malarstwa przedstawiającego krajobraz morski z elementami takim jak: widoki wybrzeża czy portu, sceny batalistyczne na morzu), ale także wnętrza. Uważany był za artystę, którego inspirowała dawna sztuka holenderskich mistrzów. Jego prace znane są w Europie i USA. O tym wszystkim dowiedziałam się z wykładu Pani dr Bogdany Kozińskiej (zaiste był bardzo ciekawy). Mam nadzieję, że niebawem zakończą się badania biografii Eugena Dekkerta prowadzone właśnie przez Panią dr i powstanie pierwsza publikacja związana z tą niezwykłą postacią ze świata sztuki. Aż dziw bierze, że do tej pory nikt tego jeszcze nie uczynił!
Modernistyczny pędzel, proste zdawałoby się kładzenie farby, subtelna gra barw codziennych krajobrazów czynią z jego obrazów rozgrywające się do teraz historie miejsc często nam znanych. Jest też w jego obrazach pewna dyskretna subtelność w przedstawianiu pejzaży morskich, która wywołuje rodzaj pogodnej nostalgii. Cztery obrazy to stanowczo za mało i mam nadzieję, że na letniej wystawie szczecińskich kolekcjonerów uda mi się dojrzeć inne obrazy tego malarza.
Wśród dwudziestu trzech obrazów pochodzących z prywatnych kolekcji znalazłam tylko jedno płótno stworzone przez kobietę, malarkę – Margaret Wossidlo (równolatka Hartiga). Obraz namalowany z impresjonistycznym zacięciem przedstawia nieistniejący obecnie szczeciński most nad Odrą Zachodnią, łączący lewobrzeżną część miasta z Łasztownią most Kłodny. Warto dodać, że jej prace pojawiły się już w niemieckich domach aukcyjnych i coraz częściej się o niej mówi (por. zdjęcie na górze).
A propos ciekawych wystaw
Z informacji otrzymanych od Pana Kryspina Pawlicza, prezesa Stowarzyszenia dowiedziałam się, że na przygotowywanej właśnie wystawie Kolekcjonerów Szczecińskich organizowanej wspólnie z Centrum Kultury Euregionu Stara Rzeźnia i z Zamkiem Książąt Pomorskich obejrzymy ponad 200 obrazów, grafik, rzeźb i wyrobów rękodzieła artystycznego, w tym również obraz Augusta Ludwiga Mosta Odwiedziny w pracowni szewca. A wszystko to już latem 2017 roku. I z całą pewnością się na nią wybiorę, a innych serdecznie namawiam, bo …
Moim zdaniem
Popularyzacja polskiej i pomorskiej sztuki dawnej, wymiana doświadczeń, możliwość uzyskania pomocy u bardziej doświadczonych kolekcjonerów i prowadzenie działań na rzecz edukacji w zakresie sztuki są ważnym elementem podnoszenia społecznej kultury życia w naszym mieście i regionie.
P.S.
Ciekawostka. Tylko jedna trzecia prezentowanych obrazów na seminarium miała wartości powyżej 10 000 zł (wg wyceny Pna Marka Wyłupka). Z informacji otrzymanych od prezesa Stowarzyszenia wiem, że gormadzone są jeszcze obiekty na wystawę kolekcjonerów w sierpniu 2017 roku. Organizatorom szczególnie zależy na rzeźbach – stąd apel o zgłaszanie dzieł. Kolekcjonerzy nawiązali także kontakt z jednym z niemieckich muzeów w Meklemburgii, by wspólnie zorganizować wystawę – Pomorscy malarze.
O sympozjum napisali jeszcze: Bogdan Twardochleb (por. niżej), Ewa Podgajna (por. linki).
Komentarze