Wyobraźmy sobie przez chwilę, że Ludwig Most żyje. Jest uznanym artystą i z pasją oddaje się swoim wędrówkom. Czy nadal sporządzałby rysunki ołówkiem w szkicowniku, czy byłby robił zdjęcia komórką albo aparatem fotograficznym wyposażonym w najnowsze osiągnięcia techniczne? Czy miałby swój FB albo Instagram, w których na bieżąco zdawał sprawozdania ze swoich podróży? Jakby się odnosił do informacji o zanieczyszczeniu środowiska naturalnego? Czy znalazłby cechy charakterystyczne ubioru ludzi mijanych i napotykanych godne upamiętnienia w szkicowniku? Wiele pytań, a tymczasem przed nami ostatni odcinek z podróży Mosta na Śląsk z bogato ilustrowaną Opo-wieścią dr Ewy Gwiazdowskiej.
dr Ewa Gwiazdowska W stronę Mosta
Sudety z daleka i z bliska
WYPRAWA XXXXI
Morze gór
Mosta, mieszkańca nadmorskiej krainy, fascynowały rozległe przestrzenie górskie. Być może przypominały mu rodzinne strony, spacery brzegiem Bałtyku i wypatrywanie się w odległą linię horyzontu. W Sudetach oko artysty przyciągały długie grzbiety górskie. Jedne za drugimi, wznosząc się i opadając, biegły w dal jak wzburzone fale. Takie krajobrazy Most kilkakrotnie rysował w podróżnym szkicowniku. Konturową kreską zaznaczał tylko sylwetki gór i dolin, nakładające się i przenikające nawzajem. Szczegóły pomijał, a tylko pojedynczymi słowami czy znakami notował „dla pamięci” swoje położenie.
W labiryncie górskich stoków
29 sierpnia Most wspiął się na skraj pasma Karkonoszy. Stojąc pośród labiryntu górskich stoków porośniętych kosodrzewiną rozglądał się, aby znaleźć punkt orientacyjny. Wtedy na horyzoncie dostrzegł charakterystyczną piramidę Sobótki (Zobten). Ten najwyższy wulkaniczny szczyt masywu Ślęży mierzy 717 m i zbudowany jest z granitu. Dzięki „znakowi rozpoznawczemu” tej okolicy Most mógł określić położenie miejscowości skrytych we mgłach po bokach pejzażu. Wrażenia z tej wycieczki zapewne podobne były do utrwalonych przez Caspara Davida Friedricha na obrazie Pejzaż karkonoski z podnoszącą się mgłą namalowanym piętnaście lat wcześniej.
Nie ma jak karczma
Tego samego dnia Most zawędrował do wsi Bukowiec (Buchwald) leżącej w Sudetach Zachodnich, w paśmie Rudaw Janowickich na wysokości od 400 do 490 metrów. Uwagę rysownika zwróciła stojąca przy drodze zabytkowa karczma – niski, wydłużony budynek nakryty strzechą. Obecnie, jak widać na zdjęciu z 2016 roku, karczma jest dużo większa. W dali rozciągało się zalesione pasmo gór z górującym nad nim, widocznym na horyzoncie stożkowym szczytem Śnieżki. Aby dostać się na grzbiet gór trzeba było mozolnie podchodzić stromymi zboczami. Na pierwszym planie Most przedstawił rozległą równinę pokrytą łąką.
Zaskoczenie u wrót gór
Zanim Most wdarł się na karkonoskie grzbiety musiał pokonać strome ścieżki kluczące między skalnymi załomami. Już wkrótce po opuszczeniu okolic Szklarskiej Poręby spotkała go zaskakująca przygoda. Trafił do zakątka, którym pienił się wodospad Szklarki spadając z progu wysokiego na około 13, 5 metra. Nie darmo jego niemiecka nazwa brzmi Kochelfall, bo woda grzmiąca w pędzie przez skalną szczelinę wydaje się gotować. Wrażenie niezwykłości potęgowała zapewne wieczorna pora, w której artysta dotarł do kaskady.
Perła Karkonoszy
Następnego dnia Most dotarł do największego karkonoskiego wodospadu leżącego w rejonie szlaku prowadzącego ze Szklarskiej Poręby na główny grzbiet Karkonoszy. Rankiem podziwiał Kamieńczyk spadający 27 metrowym progiem z wysokości 843 metrów prosto do kamiennego, wąskiego wąwozu, który wyżłobił przez tysiące lat. Z określeń czasu, które Most umieścił u dołu rysunków wynika, że nocleg spędził w gospodzie w pobliżu Szklarki. Zatem podawana przez Wikipedię (https://pl.wikipedia.org/wiki/Wodospad_Szklarki) informacja o budowie gospody w roku 1868 okazuje się błędna. Mógł wówczas powstać nowy, większy budynek. Wszak ruch turystyczny w XIX wieku rozwijał się bardzo dynamicznie.
Nieprzebrane czepce
Na trasie z Kamiennej Góry przez Chełmsko Śląskie do Mieroszowic Most wielokrotnie podziwiał rozmaite formy regionalnych czepków noszonych przez młode i starsze mężatki. W Kamiennej Górze (Landeshut) były to nakrycia szyte z aksamitu, szyte z tkanin w różnych kolorach, zdobione złotymi i srebrnymi haftami. Spośród wielu rysownik upamiętnił czepiec ze stojącą koronką załamaną nad czołem i główką przewiązaną szarfą związaną na karku w kokardę. Pokazał też skromną, obcisłą czapeczkę z ząbkiem nad czołem. Nakrycia noszone w Chełmsku Śląskim (Schömberg) były podobne. Różniły się szczegółami. Czapeczka szyta ze złocistego materiału z białym gurtem nie miała ząbka. Czepek miał szerszą koronkę, sterczącą wokół głowy. Czepce w Mieroszowie (Friedland) były gładkie, białe lub czerwone i ściśle przylegały do głowy. Z tyłu zdobiła je duża podwójna kokarda.
Mężczyzna na schwał
Mężczyznę w stroju regionalnym Most przedstawił w całej postaci i z obu stron, od przodu i od tyłu. Taki ubiór składał się z koszuli ze stójką, zapinanej na rząd guzików, luźnych, czarnych spodni na szerokich szelkach i szerokiego pasa, butów z cholewami sięgającymi kolan, szarego kaftana z błyszczącymi guzami narzucanego na ramiona, pod szyją spinanego łańcuszkiem oraz cylindra. Sylwetkę mężczyzny Most uzupełnił o dwa szkice kobiecych nakryć głowy. W górnym rogu karty umieścił krój czepca noszonego w Legnicy. Był on biały z szeroką marszczoną koronką sterczącą wokół głowy. Jej dekoracyjność podkreślała czerwona szarfa opasująca czepiec. W dolnym rogu karty znalazł się damski kapelusz przypominający krojem czapki hutników. Słomiane nakrycie, przybrane kwiatem, z przodu było silnie wydłużone i osłaniało oczy przed ostrym letnim słońcem. Krótkie uniesione rondko z tyłu głowy chroniło przed letnim skwarem.
Komentarze