Cieszę się, że dr Ewa Gwiazdowska zechciała nieco odbiec od głównego tematu. Przedstawia nam innego artystę, ale nie bez powodu. Chodzi o Eugena Dekkerta i jego fascynacje alpejskim krajobrazem. Malarz zaimponował mi swoim mądrym życiem i ciekawą sztuką do tego stopnia, że na swój prywatny użytek nazwałam go mistrzem dobrego życia i pasji tworzenia. Tym razem Opo-wieść została zilustrowana dzięki uprzejmości dwóch szczecińskich kolekcjonerów. Dr Zygmunt Niedźwiedź i Marek Wyłupek, bo o nich mowa, to niezwykli pasjonaci szczecińskiej sztuki sprzed 1945 roku. Mogą służyć radą, doświadczeniem i ogromną wiedzą tym, którzy myślą o kolekcjonowaniu dzieł z tego właśnie okresu i regionu, teraz już, Polski. Miałam przyjemność się o tym fakcie przekonać przeprowadzając z nimi wywiady („Szczeciner” 2018, nr 11) i niebawem ich fragmenty pojawią się taże na moim blogu. Tymczasem dowiedzmy się, co jeszcze łączy Dekkerta z Mostem!
dr Ewa Gwiazdowska W stronę Mosta
Dygresja 2. Eugen Dekkert w Alpach
Urok Mistrza czy śpiew syren?
Uczniem Ludwiga Mosta, który wyruszył w Alpy w poszukiwaniu motywów malarskich był Eugen Dekkert (1865 Szczecin – 1956 Garmisch-Partenkirchen). Nie tylko wyjechał tak daleko z rodzinnego Szczecina, bo zauroczyła go malownicza Bawaria. Jej piękne jeziora i lasy, wyniosłe góry i idylliczne łąki tak zachwyciły Dekkerta, że pozostał tam na zawsze, choć odwiedzał ojczyste miasto.
Bawaria grzechu warta
W czasie pierwszej wojny światowej na krótko zamieszkał w Monachium. Z tego okresu znany jest z katalogu wystawy z 1935 roku tytuł obrazu W Dinkelsbühl. Był to widok bawarskiego miasteczka namalowany w 1915 roku. W 1916 roku Dekkert mieszkał już w malowniczym, zabytkowym miasteczku Diessen usytuowanym na południowym skraju pięknego, wydłużonego i rozległego jeziora Ammer (Ammersee) leżącego jeszcze na równinie. Przeniósł się tam, aby być blisko wody i widoku łodzi czy statków. Takie widoki przypominały mu rodzinne strony.
W góry, w góry…
W latach międzywojennych osiadł w Garmisch-Partenkirchen, gdzie blisko było zarówno w najwyższe góry jak i do kilku jezior leżących jedno za drugim jakby tworzyły łańcuch. Z zapałem malował bliższe i dalsze okolice. Podczas wystawy otwartej od 13 października do 3 listopada 1935 roku w szczecińskim Muzeum Miejskim (Stadtmuseum), poświęconej przede wszystkim jego twórczości pokazał Mittenwald (1935), Wietrzny nastrój pod Alpami (1930), Alpejski szczyt (1935), Zimowy dzień w Diessen (nie datowany), Chałupa chłopska w Diessen (1931), Marina w Diessen (1930).
Nad pięknym, modrym… Walchensee
Ulubionym motywem Dekkerta było jezioro Walchen. Jego błękitna tafla i skomplikowana linia brzegowa z licznymi zatoczkami, lesistymi półwyspami i stromymi brzegami odbijającymi się w wodnej toni były źródłem tak wielu motywów malarskich.
Namalować alpejski śnieg w pochmurny dzień
Malowanie śniegu stanowiło duże wyzwanie. Młodszy od Dekkarta Hans Hartig pisał, jak zmaga się z problemem „kolorowej bieli” pracując zimą na Mazurach. Specjalnie pojechał tam szukać śniegu. Eugen Dekkert bardzo lubił obserwować, jak zmienia się śnieg w zależności od pory dnia i oddalenia od oka artysty. Swoje wrażenia pilnie dokumentował na płótnie. Gdyby nie ten zapał, nie powstałoby tak wiele obrazów przedstawiających zaśnieżone góry.
Albo podczas słonecznej pogody
Inna wersja alpejskiej hali ukazanej zimową porą wyraźnie różni się od pokazanej wcześniej. Jasne słońce barwi cienie na wysokich szczytach. W słońcu skały różowieją, w cieniu błękitnieją. Ale nie jest to zapowiedź wiosny. Na stokach leży więcej śniegu. Zeszłoroczna, zeschnięta trawa widoczna w wielu miejscach podsuwa „krowie” skojarzenia. Pochyłość góry wydaje się łaciata. Kamienie obciążające dach szałasu widocznego na bliskim planie są jeszcze pokryte puchową pierzynką. Dekkert zapewne malował ten obraz wcześniej, kiedy zimowe słońce jeszcze słabo grzało. Istnieje wiele wersji tej kompozycji. Trzecia właśnie pojawiła się w Antykwariacie Pana Marka Wyłupka. Jak widać, było duże zapotrzebowanie na piękne widoki alpejskie Eugena Dekkerta.
W następnym odcinku odkryjemy, dokąd udał się Most po ukończeniu studiów.
Komentarze