… trzeba pamiętać i dlatego każdy zajrzy do galerii ZPAP Kierat 1 w Szczecinie, kto interesuje się sztuką lat minionych, kogo ciekawi artystyczna osobowość Grażyny Harmacińskiej-Nyczki. A to dobry początek, by poznać odchodzący bezpowrotnie świat naszych twórców.
By z pamięci nie uciekło, co dla nas ważne ….
Jak wyglądało życie artystyczne plastyków szczecińskich po 1945 roku? Dlaczego i skąd przybywali? Jak działali? Co ciekawego stworzyli? Wiele pytań i mało odpowiedzi. Może jest czas, by przyjrzeć się bliżej temu zagadnieniu szczególnie, że odchodzą od nas twórcy z prawdziwego zdarzenia.

Grażyna Harmacińska-Nyczka. Rocznik ’26, malarka. Studiowała w Poznaniu i Sopocie. Dyplom uzyskała w Gdańsku w 1955 roku. Studentka prof. Hipolita Polańskiego, Eustachego Wasilkowskiego, Jana Piaseckiego, a w Sopocie Juliusza Studnickiego i Jacka Żuławskiego. Od 1955 roku mieszkała i pracowała w Szczecinie. Żona wybitnego artysty grafika i malarza Mariana Nyczki, matka dwóch córek. W ciągu swojego długiego, bo 91-letniego życia tworzyła i żyła z pasją. Odeszła w 2017 roku. Przez całe swoje życie emocjonalnie związana była z miejscem urodzenia – Słupcą i Zagórowem, gdzie przed wojną spędzała wakacje u dziadków koło Poznania. Ciekawostką są Jej wspomnienia opublikowane przez Katarzynę Połom na portalu „Zagórów – miejsce z historią”, które naprawdę warto przeczytać (https://miejscezhistoria.wordpress.com/2014/08/10/przedwojenne-wakacje-w-zagorowie-wspomina-grazyna-harmacinska-nyczka/).
Malarka ukochanego pejzażu
Jakiż paradoks! Oto kobieta o silnej i dominującej osobowości obrała za temat przewodni swoich obrazów pejzaż choć zdarzyło się jej popełnić kilka abstrakcji, portretów czy martwych natur. Widoki, które przedstawiała to przede wszystkim nadmorskie krajobrazy, rodzinne okolice, pola i łąki, szpalery drzew wzdłuż drogi i wszystko to, co człowiekowi wyjeżdżającemu za miasto jest potrzebne do osiągnięcia tzw. świętego spokoju. Całości dopełnia pogodna paleta barw. Oglądając jej obrazy nie można się nie uśmiechnąć i głęboko westchnąć z zadowolenia, bo oto wprowadzeni zostaliśmy w stan błogiego nastroju.

Przyroda oglądana Jej oczami to prosta i promienna jasność, to pozytywne postrzeganie natury taką, jaką jest w istocie. Szczególnie jest to widoczne w akwarelach, które namiętnie malowała w ostatnim okresie życia. Mimo bólu i fizycznych ograniczeń (choroba rąk) zobaczyć możemy delikatność pociągnięcia pędzla, subtelność koloru i prostą lecz harmonijną kompozycję tematu. Można śmiało stwierdzić – pejzażystka z wyboru.

Szczeciński Vintage Art
W latach 60-tych i 70-tych wiele swych prac olejnych poświęciła morzu i Szczecinowi. Przyznam się, że Jej miejskie pejzaże z tego okresu zawładnęły mną całkowicie. Co fascynującego odkryłam? Po pierwsze – nadzwyczaj ciekawe w pierwszym oglądzie, bo nasycone wręcz bajkowym kolorem płótna. Po drugie – matematyczna prostota kompozycji obrazu. Po trzecie – syntetyczne i geometryczne ujęcie tematu miasta, ulic, domów. To wszystko razem niezwykle mocno przyciąga uwagę odbiorcy.

Patrząc na te właśnie obrazy odczuwa się jakąś nostalgię, przywołują się wspomnienia z dzieciństwa. Przypominają się opowiadania rodziców i dziadków o tym mieście, do którego przybyli, w którym zaczął się początek naszego życia. Przyjemna, bo słodka melancholia, gdy sobie człowiek uświadomi, że to było kilkadziesiąt lat temu, a czas tak szybko płynie … .

W pracowni malarki
Niewielkie atelier na ostatnim piętrze budynku w centrum Szczecina było miejscem pracy malarki. Oprócz niezliczonej liczby książek, zamówionych ram do obrazów różnej wielkości, prac wykonanych i ukończonych wiele lat temu, a czekających na swój moment prezentacji zobaczyć można wiele bibelotów, pamiątek, nagród i zdjęć. Pracownie artystów to miejsca niezwykłe i pełne tajemnic. w 2010 roku miałam przyjemność być zaproszona przez malarkę do Jej pracowni i ponownie, kiedy spotkałam się z Jej córką Panią Małgorzatą Nyczka-Pisarską. To dzięki Jej uprzejmości mogłam zamieścić na blogu zdjęcia, których nigdzie indziej nie znajdziecie i uzyskać ciekawe informacje. Choćby jak ta, poniżej, która niech będzie zapowiedzią kolejnych wpisów o tej niezwykłej kobiecie i malarce.

Jej drugą miłością po malowaniu było fotografowanie. Upamiętniała wystawy i wernisaże z ich bohaterami w roli głównej. Ta pasja przełożyła się na bogate domowe archiwum, które w połączeniu z Jej młodzieńczymi pamiętnikami pisanymi przed i w trakcie wojny, a potem już poważniejszymi w charakterze notatkami o pracy, szczecińskim środowisku twórczym stanowią znakomity materiał badawczy dla historyków sztuki tego regionu. Aż prosi się, by ta dokumentacja została opracowana tak, by mogła powstać ciekawa publikacja poświęcona twórczości Grażyny Harmacińskiej-Nyczki – współtwórczyni środowiska plastyków w powojennym Szczecinie.

Aktualna wystawa prezentuje jedynie wycinek twórczości malarki – malarstwo olejne. Zapowiadane są kolejne. I to cieszy. Wystawę można oglądać do połowy października 2018 roku. Obejrzenie tej właśnie wystawy po wakacjach dobrze nastraja i daje szansę na lepszą asymilację z dniem codziennym. Więcej ciekawostek znajdziecie na Fb. Zapraszam serdecznie.
Pani Grażyna była jedną z najbarwniejszych postaci, z jakimi miałam przyjemność się zetknąć, poznać bliżej, rozmawiać. Malowała wprawnie nie tylko pędzlem, ale i słowem. Snuła swoje opowieści z niebywałą lekkością, zachwycała dowcipem i autoironią – słuchanie Jej było dla mnie zawsze wielką przyjemnością. Tak wielką, że zwykle zupełnie zapominałam o próbach notowania tego, o czym mówiła, skupiając się na chwili… Wielka szkoda.
Pozdrawiam
Pani Katarzyno,
absolutnie się z Panią zgadzam. Niezwykłość Pani Grażyny jako człowieka i artysty była wielka. Stąd też, jak sądzę, żal wielki, że nie ma Jej wśród nas… . Na szczęście i to dzięki Pani udało się ocalić wyjątkowy zapis osobistych wspomnień malarki z dzieciństwa. Jestem Pani za to wdzięczna i myślę, że nie tylko ja.
Z serdecznymi pozdrowieniami ze Szczecina
J.Gramczyńska
Dziś, przechodząc kolo wspomnianej galerii, zachwyciłam się umieszczonymi tam obrazami i ciekawa jestem, czy można niektóre z nich nabyć.? Wprowadziłyby do mojego mieszkania urocze ciepło, słońce i widoki, jakie każdy z nas pamięta z dzieciństwa.Muszę tam wejść i pozachwycać się w tym trudnym czasie zarazy!
Barbara Bykowska
Szanowna Pani Barbaro,
zgadzam się z Panią, że wprowadzenie do osobistej przestrzeni prac Grażyny Harmacińskiej-Nyczki jest gwarancją zbudowania atmosfery, która wpłynie nie tylko na świetne samopoczucie osoby tam przebywającej, ale nada też wnętrzu charakteru, na którym Pani zależy. W czasach naszej zarazy jest to niezwykle ważne. Proszę się skontaktować ze mną (jg@sztukawszczecinie.pl), jeżeli nadal będzie chciała zrealizować swoje pragnienie. Z przyjemnością pomogę.