Galeria Poziom 4. to niezwykła przestrzeń wystawiennicza w Szczecinie. Znajduje się w centrum miasta, w kultowym w Polsce i rozpoznawalnym w Europie budynku filharmonii w Szczecinie. Dokładnie rok temu, tj. w kwietniu 2016 roku, miałam przyjemność, we współpracy z tą instytucją i w tej właśnie galerii, zorganizować i zaprezentować wystawę Zoom na Szczecin – Punkty widzenia. Dzisiaj jednak pisać będę o ostatniej ekspozycji, którą miałam przyjemność obejrzeć filharmonijnej galerii (8 marca – 26 marca 2017).
Dla Żebrowskiego zawsze warto wyjść z domu
Wystawa Kobiety na plakatach profesora Leszka Żebrowskiego niezwykłego człowieka i artysty okazała się dobrym wyborem. Twórczy indywidualizm Profesora jest rozpoznawalny i ceniony przez miłośników polskiego plakatu, a wśród młodych adeptów tej sztuki ma wielu naśladowców. Sam o sobie i o wystawie napisał: „Popełniłem już ponad 500 plakatów wydanych drukiem w dużych nakładach. Mam więc prawo robić wystawy retrospektywne. W Łodzi, w Muzeum Kinematografii pokazałem własne plakaty filmowe, w berlińskiej galerii Pigasus pojawiły się na przemian plakaty “Black and White” i “Full Color”. W foyer teatru w Elblągu gościła wystawa “Psycho” przedstawiająca prace inspirowane Witkacym i Baconem, a w Książnicy Szczecińskiej gościły plakaty na wystawach “Życie to jest teatr” i “Emocje”.
Nie chcę by wystawa “Kobiety na plakatach Leszka Żebrowskiego” była odbierana jako coś w rodzaju goździka w Dniu Święta Kobiet. Nie oto tu chodzi. Zależało mi, żeby zrobić wystawę nie tylko dla wysublimowanego znawcy sztuki, ale także dla normalnego widza. Nam plakacistom powinno zależeć na jak najszerszej widowni. Mamy więc tu “ckliwy sentymentalizm” i “natrętny psychizm”, tak charakterystyczne dla mojej twórczości opartej głównie na portrecie. Prace te obejmują okres co najmniej trzydziestu lat, a przez ten czas zaszły kolosalne zmiany w druku i jakości papieru. Zaczynałem je robić w czasach, gdy plakat był uważany za sztukę, a nie jak dziś za część dizajnu. Zdaję sobie sprawę, że spojrzenie młodych ludzi jest już inne niż w moim po studenckim okresie, ale podpisuję się pod każdym plakatem z tej wystawy.
Wychowywał mnie rock, blues, jazz. Muzyką symfoniczną i operą zainteresowałem się stosunkowo niedawno. Na tej wystawie jest kilka plakatów do “Carmen” Georges’a Bizeta oraz III Symfonii Henryka Mikołaja Góreckiego. To moje absolutne przeboje w tych dziedzinach.(…).” Tyle sam artysta.
Fenomen plakatu
Bardzo lubię plakat, jego wszechobecność w przestrzeni miejskiej i proszę nie mylić go z afiszem (druk informacyjny) lub z posterem (żargonowe określenie plakatu naukowego). To aktywny odpoczynek dla oka znudzonego monotonią miejskiego, szarego pejzażu. To przyjemna, a często znakomita w swym artyzmie wizualizacja użytecznej informacji – co?, gdzie?, kiedy? Z tego właśnie powodu cenię plakaty profesora Leszka Żebrowskiego. Szanuje odbiorcę proponując mu plakatowe dzieło sztuki. Nic też dziwnego, że on sam zadecydował o wyborze i układzie swoich plakatów (który okazał się wg mnie strzałem w dziesiątkę, bo podkreślił mistrzostwo operowania kolorem, a na widza oddziaływania barwą). Zatem obejrzałam ściany pełne kobiet w czerwieniach, zieleniach, szarości, bieli i czerni. Ta spójność kolorystyczna pozwalała skoncentrować się na przedstawianych postaciach.
Kobiety Żebrowskiego
Plakatowe kobiety Żebrowskiego są niezwykłej urody i to niezależnie od wieku. Mają duże oczy, najczęściej zamknięte, jakby nie chciały spojrzeć „prawdzie w … oczy”. Z tych otwartych emanuje wielki, melancholijny smutek, zadziwienie, zaskoczenie, często przerażenie, nieśmiałość, zamyślenie nie z tego świata, nieobecność tu i teraz. Rzadko kiedy patrzą „prosto w oczy” odbiorcy, a jeżeli się to zdarzy, to czynią to dziwnie nieobecnym wzrokiem i z jakąś obawą. Często w oczodołach swych bohaterek umieszcza artysta kwiaty, czasem słynną już swoją jedną dużą, kryształową łzę tak wyrazistą i wzruszająca, że wystarcza to za całe „morze łez”.
Kobiety Żebrowskiego mają też wiele na głowie dosłownie i w przenośni. Artysta znakomicie łączy technikę rysunku pastelami z collage’em i komputerowym opracowaniem. Dzięki tej autorskiej koncepcji powstały „głowy kobiece” pełne fantazji, subtelnej lekkości, niezwykle mocno zapadające w pamięć.
Przeznaczeniu nie można uciec
Mając w pamięci poprzednią wystawę Pana Profesora No Poster (z okazji Jego 35-lecia pracy twórczej, 2015 rok również w galerii 4. Poziom) mogę, na szczęście dla oglądających, zgodzić się ze stwierdzeniem, że profesor Leszek Żebrowski rzeczywiście „został skazany na plakat”( twórczość Henri Toulouse-Lautrec’ a okazała się dla artysty najważniejszą inspiracją), o czym sam powiedział w wywiadzie udzielonym Izabeli Magierze dla czasopisma „Prestiż” (nr 6 z 2012 roku) stwierdził: „Zostałem skazany na plakat”. Dorobek tego artysty jest ogromny. Obejmuje prace olejne, grafikę (w tym komputerową), aerografy, pastele… i oczywiście plakaty.
Każda wystawa prac Profesora była, jest i będzie intrygująca, interesująca i zajmująca. Śmiało stwierdzam, że dla Żebrowskiego zawsze warto wyjść z domu.
Komentarze