Mieszkam całe życie w Szczecinie, ale nigdy nie byłam na Zielonym Wzgórzu, które znajduje się na osiedlu Gocław. Tam na wzniesieniu, blisko 96 lat temu, bo w roku 1921 uroczyście otwarto najdroższą z wybudowanych wież Bismarcka. Jej aktualna nazwa to wieża Gocławska. W ostatnią sobotę tj. 29 września wreszcie tam byłam. Z jakiego powodu? Dostałam zaproszenie na wystawę – Rzeźba, Fotografia, Videoart, Formy Literackie, której wernisaż miał się odbyć właśnie tam, w wieży.
Toż to ruina – pomyślałam oglądając to miejsce w google – i kontynuując rozmyślania zadałam sobie pytanie w cichości ducha – i co tam w ogóle można zrobić? Chęć poznania zwyciężyła. Pojechałam. Samochodem nie można dojechać do samej wieży. Trzeba było wejść na niewysokie wzgórze. Trwało to jednak tylko kilka minut. Ku mojemu zaskoczeniu wieża, którą ujrzałam prezentowała się wcale okazale i przyjemnie dla oka.
Impreza trwała od piątku 29 września do niedzieli 1 października 2017 roku. Na polanie postawiono małą, ale profesjonalną scenę, na której właśnie grał jeden z dwóch zaproszonych do tego projektu zespołów muzycznych: duet szczecińskiego Fafarara (Przemek Biryło – wokal, teksty, gitara akustyczna i Krzysztof Łopatka – gitara elektryczna (posłuchajcie: https://www.youtube.com/watch?v=d48agIChOi8, https://www.youtube.com/watch?v=XW4Xze-XClc). Zespół powstał w 2014 roku, śpiewa swoje utwory tylko w języku polskim. Drugim zespołem była zaprzyjaźniona z artystami grupa z Warszawy StansurowY (https://www.youtube.com/watch?v=zkc_0ikL45Q).
Zrób sobie sztukę
Organizatorzy i twórcy jednocześnie to ludzie Szczecina z różnych stron świata: Jacek Cypryjański (krótkie teksty), Martin Derbyshire (filmy video, aktualnie pracuje w Pekinie), Wojtek Go (instalacja artystyczna), Witold Maćków (fotografia), Grzegorz Szponar (rzeźba), Gary Stewart (fotografia, przyjechał do Szczecina z Liverpoolu – miasta nieco większego od naszego). Łączy ich nie tylko znajomość, ale także chęć eksperymentu artystycznego. Każdy z nich ma inny pomysł na siebie, ale razem stworzyli spójny projekt. Pomyśleli, pomyśleli i postanowili zadziałać. Dwa lata temu w tym samym miejscu była zorganizowana wystawa fotografii Witolda Maćkowa. Pomysł na wystawę powstał dzięki temu konkretnemu miejscu. Ono prowokowało żeby czymś je wypełnić i od tego się zaczęło. To jest ich druga wspólna wystawa. Pierwsza miała miejsce w Marinie na Chmielewskiego w ubiegłym roku, w Szczecinie rzecz jasna.
Sami uprzątnęli przestrzeń wokół wieży (własność prywatna), a i jej wnętrze profesjonalnie zaadaptowali na potrzeby wystawy – oświetlenie, muzyka, ekspozycja dzieł, miejsca do siedzenia dla gości i wreszcie stylowy bufet. Wszystko to w ramach działania Stowarzyszenia Szczecin 2020.
To jest opowieść o przyjaźni
Wchodząc do wnętrza wieży z jasnego dnia jeszcze musiałam się oswoić z wszechobecnym półmrokiem. Z łatwością dostrzegłam metalowe rzeźby naturalnej wielkości siedmiu postaci ustawionych i zawieszonych w różnych konfiguracjach. Artysta użył gwoździ łącząc je ze sobą, by stworzyć ażurowe szkielety męskich figur. Dziurawe postaci z pozoru mocne i stabilne, w rzeczywistości delikatne i kruche. Rodzi się wiele pytań o kondycję współczesnego człowieka, w tym przypadku mężczyzny. Może odpowiedzi należy szukać w zdjęciach ukrytych nad/ i/ lub obok pustych dosłownie głów bohaterów? Wokół, pośród i nad nimi zwisały nieduże, białe sześciany, które poruszały się pod wpływem ruchu powietrza, lub dotknięcia oglądających. Któż to wie? Może, jak czytamy w informacji o wystawie, słusznym jest odniesienie do wiersza noblisty T.S. Eliota:
T.S. Eliot, Dziurawi Ludzie (tłumaczenie: Paweł Bodytko)
Jesteśmy dziurawymi ludźmi
Jesteśmy wypchanymi ludźmi
Krzywo razem
Główki ze słomy. Uff!
Nasze suche głosy, gdy
Szepczemy razem
Są ciche i bez sensu
Jak wiatr w suchej trawie
Albo stopy szczurów na rozbitym szkle
W naszych suchych spiżarniach
Tak właśnie się świat kończy
Tak właśnie się świat kończy
Tak właśnie się świat kończy
Nie z hukiem ale z jękiem
Czy jednak nie ma żadnej nadziei, żadnej szansy? Niekoniecznie, bo persony Szponara (autora rzeźb) szukają innych: ktoś z kimś się wita, inny rozmyśla. Zaczepiają skutecznie widza (wielu oglądających robi sobie z rzeźbami zdjęcia). Pojawia się interakcja, dialog, a jeżeli tak, to widzę światełko w tunelu dla ludzi współczesnego świata – mimo wszystko.
Sztuka od tyłu to kasa
Wojciech Go (vel Wojciech Gołębiowski – architekt i inspektor budowlany) dał się wcześniej poznać mieszkańcom Szczecina. Wraz z dr. hab. artystą rzeźbiarzem Jerzym T. Lipczyńskim w 2013 roku popełnił rzeźbę – wielki pomarańczowy stempel o tajemniczym tytule “TAJ-WAJ-NIE“. Jej odbicie dawało dwojaki efekt: TAJ-NIE i JAW-NIE. Dzieło zdobyło III nagrodę w międzynarodowym konkursie “Rozdroża Wolności w przestrzeni naszego miasta“. W Szczecinie już jej nie ma. Aktualnie oglądać ją można w Gdańsku, w Parku Reagana, my zaś tylko na zdjęciu – no cóż … .
“Niebka” naszego powszedniego i niecodziennego
Tym razem artysta stworzył dwa Niebka. Ten, kto bawił się w dzieciństwie na podwórku pewnie będzie pamiętał, jak skrywał swoje skarby pod ziemią przysłaniając je kolorowymi szkiełkami. Te dziecięce wota w czasie dorastania zmieniały się w bardziej cenne, lecz swojej pierwotnej symboliki nie utraciły (umieszczane w grobach, wieszane na ołtarzach, czy wreszcie chowane w domach za szkłem kredensu czy regału). W pierwszym Niebku, z lewej strony przed wejściem do wieży– w głębi ziemi – na wyściełanym bielą papierowych skrawków (efektu pracy niszczarki biurowej) leżały wygodnie rozprostowane banknoty 100 i 200 złotowe. Wiekiem była szyba ozdobiona również wianuszkiem ścinków papierowych. To przeciętne i namiętne jednocześnie pragnienie gromadzenia i czczenia mamony, by zawsze starczało i zostało choć nieco na tzw. czarną godzinę, bo tego nigdy za wiele… . A jakie są możliwości ! Wydawałoby się.
Drugie Niebko skrywało w sobie przybrany palącymi się światełkami napis SZTUKA. Z rozmowy z twórcą tej instalacji artystycznej wynikała powszechnie znana artystom tego świata rzecz – sztuka potrzebuje kasy – pisząc trywialnie i wprost. Czy jest sens rozwijać ten wątek, gdy się na przykład wie, że Vincent van Gogh sprzedał za swojego życia tylko jeden obraz z blisko tysiąca namalowanych? Grozą wieje, grozą.
Schowane myśli fotografii
Dla odmiany, Witold Maćków dosłownie skrył swoje fotografie w białych prostopadłościanach zawieszając je w różnych miejscach wieży i wkomponowując jednocześnie między rzeźby Szponara. Jedynym sposobem dotarcia do obrazu jest niewielki okrągły otwór. To jednak nie wszystko. Umieszczając pudełka na różnej wysokości utrudnił oglądającemu dotarcie do celu, czyli do zaspokojenia ciekawości. Co tam można było zobaczyć? Tajemnicę, którą niesie w sobie każdy?
Człowiek w przestrzeni miasta
Z góry, nad rzeźbami, na zawieszonym wysoko ekranie pojawiały się nagrania video z nałożonymi na nie fotografiami.
Z rozmowy z Garym Stewart’em z Liverpoolu, który obecnie mieszka i pracuje w Szczecinie dowiedziałam się, że generalnie cały projekt dotyczy wielu ważnych spraw i zagadnień związanych z człowiekiem. Wraz z Martinem Derbyshier’em interesują się głównie sprawami człowieka miasta. Poważnym problemem jest zanieczyszczenie środowiska. Pojawiła się też kwestia alienacji i samotności człowieka i jego dążenie do wolności. Istotnym zagadnieniem, wg artystów, jest doświadczanie i wyrażanie emocji. Stwarzają one wiele problemów. Często, w konsekwencji tworzą się różnego rodzaju zależności, które komplikują i zmieniają życie człowieka.
Sześciu wspaniałych
Potrzeba doświadczania sztuki i jej różnorodności, osobiste pasje i przyjaźń, współpraca i wsparcie rodzin, znajomych, instytucji, a przede wszystkim przemożna chęć, wręcz potrzeba działania tych sześciu wspaniałych artystów łączy się, by dla niematerialnej potrzeby własnej i przyjemności innych zrobić swoją sztukę i przedstawić światu. Panowie, chapeau bas.
Komentarze