Stanisław Biżek, fot. Jolanta Gramczyńska
Artyści

Stanisław Biżek

ŻYJĘ Z RZEŹBY, INNEGO ZAWODU NIE MAM.

Stanisław Biżek absolwent krakowskiej ASP z 1964 roku, uczeń profesora Jacka Pugeta. Od tego też roku związany zawodowo i prywatnie ze Szczecinem. Człowiek o filozoficznym podejściu do życia i pracy, a jednocześnie konkretny i życzliwy, rzetelnie pracowity i niezwykle ambitny. Stanisław Biżek, laureat nagrody artystycznej Miasta Szczecin – artysta rzeźbiarz z kilkudziesięcioletnim dorobkiem – wielki pasjonat pracy wszelakiej.

Jego pracownia to magiczne miejsce na mapie artystycznej Szczecina. Znajdziemy w niej archiwum pracy twórczej od ponad pięciu dziesięcioleci, a także projekty będące zapowiedzią nowych rzeźb. Życie tego artysty to nieustanne zmagania z twardą materią tworzywa. Lubi i wybiera najbardziej trwały materiał dla swoich rzeźb – brąz, marmur, granit. Chce, by upływający czas nie miał zbyt wiele do powiedzenia. Swoje prace wykonuje również w drewnie i najczęściej wtedy, gdy mają znaleźć swoje miejsce w krajobrazie natury. Bohaterem jego prac jest człowiek zmagający się z przeciwnościami losu, człowiek wojujący często samotnie, lecz wytrwale.  Obecnie zajmuje go medalierstwo, małe formy rzeźbiarskie, rzeźba plenerowa, a wcześniej była to także rzeźba monumentalna.

Uniwersalizm przekazu rzeźbiarskiego, dbałość o detal i umiejętne połączenie realności materiału z inteligencją artystyczną sprawia, że jego prace z całą pewnością wpisują się w kanon nieprzemijającej współczesnej nam klasyki.

Bogactwo dorobku rzeźbiarza jest ogromne i dlatego zainteresowanych odsyłam do strony artysty, na której można zapoznać się z Jego twórczością: http://www.bizek.pl/. Poniżej zapis naszej rozmowy, która odbyła się 16 grudnia 2016 roku w pracowni twórcy.

Kwestionariusz Artysty

GDY JESTEM ARTYSTĄ …

Kiedy postanowiłem zostać artystą?

Od dziecka rysowałem, najczęściej w zeszycie. W jednej części odrabiałem lekcje, a w drugiej rysowałem. Zawsze coś robiłem rękoma. Nigdy nie miałem wątpliwości co chcę robić i kim chcę być.

Gdybym nie był artystą zostałbym z zawodu …

pewnie kowalem, a może metaloplastykiem.

Genialny twórca dla mnie (na przykład) to …

Antoine Bourdelle, francuski rzeźbiarz i pedagog (autor pomnika Adama Mickiewicza w Paryżu z 1928 r.), Marian Konieczny, to rzeźbiarz „z pazurem” (uczeń Xawerego Dunikowskiego) i mój profesor Jacek Puget z krakowskiej ASP, także uczeń Antoine Bourdelle’a.

KIEDY TWORZĘ …

Główna cecha mojej twórczości to…

solidna praca, wysiłek, ambicja i zmaganie z materią rzeźbiarską. Chcę coś powiedzieć, problem, który jest we mnie – chcę przetworzyć. Czerpię dużą przyjemność z pracy i kocham to robić solidnie i uczciwie. Chcę coś po sobie zostawić, jakiś ślad na ziemi. Tak to już jest.

Najbardziej inspiruje mnie…

zmaganie z twarda materią i jej pokonanie. Fascynują mnie medale – dzieła sztuki małej przestrzeni, a głównie zagospodarowanie tej powierzchni i zaprojektowanie odpowiedniej symboliki. Początkowo rzeźbiłem w drewnie, potem robiłem w gipsie polichromowanym, aluminium, granicie, kamieniu sztucznym, a z czasem pojawiły się także różne technologie z opiłkami. Opracowałem technologię dodawania do betonu w odpowiednich proporcjach tlenku żelaza (F20) tak, by w efekcie otrzymać ciepły odcień materiału do złudzenia przypominający piaskowiec. Materiał okazał się niezwykle trwały czego przykładem są rzeźby w Dębnie i Kamieniu Pomorskim.

Zachwyca mnie jednak brąz, który uważam za bardzo efektowny materiał. Jest ciepły, nożna go patynować, można bawić się kolorem. Mam przyjemność w cyzelowaniu, pieszczeniu detalu. Czasami bardzo trudno rozstać się z taką pracą, a gdy już to uczynię, to po jakimś czasie najchętniej bym ją odkupił. To się przeżywa, to się śni czasami po nocach.

Tworzenie koncepcji dzieła zaczynam …

szkicuję, kreślę, zmieniam, dodaję, odejmuję. Potem robię korektę, tego co zrobiłem. Zmagam się z twardą materią, z jej dynamizmem wewnętrznym, tym czymś w ruchu.

Najtrudniejszym momentem w procesie twórczym jest dla mnie…

nie mam takich momentów. Jeżeli się podejmuję pracy, to znaczy – można to zrobić.

MOJE MYŚLI O SZTUCE WSPÓŁCZESNEJ…

Jaką rolę pełni obecnie artysta w społeczeństwie?

Społecznie rola twórców jest niezwykle ważna. Często nie zdajemy sobie z tego sprawy. Artysta jest wrażliwym obserwatorem wszelkich zjawisk, w tym także i natury, która jest niedoścignionym wzorem doskonałości. Z niej często czerpane są wspaniałe idee, pomysły, których zastosowanie znajdujemy w swoim życiu codziennym. Wiele z tego, co nas otacza zostało wcześniej stworzone właśnie przez artystów. Dobrze o tym wiedzą np. Francuzi czy Niemcy. Tam artyści są szanowani. Twórca ma pozycję społeczną, jest poważany. W Polsce ciągle jeszcze pokutuje wiele niekorzystnych stereotypów o artystach

Idealny odbiorca sztuki…

musi mieć potrzebę obcowania sztuką, co powinno wypływać z wewnętrznej potrzeby człowieka. Z jego osobistych zainteresowań. Idealny odbiorca sztuki w domu, w szkole otrzymuje odpowiednią edukację. Chodzi do filharmonii, do teatru, na wystawy. Bardzo ważne jest odpowiednie wychowanie i tolerancja dla odmiennych poglądów tak, jak się dzieje w innych krajach.

SZCZECIN W OCZACH ARTYSTY…

Dlaczego wybrał Pan Szczecin na miejsce do życia i pracy?

Jako student często odlewałem rzeźby starszym kolegom, ponieważ wcześniej uczyłem się w lubelskiej szkole technik sztukatorskich i bardzo dobrze znałem wszelkie technologie (odlewy, formy klejone, składane, tracone itd.). Odlewałem model m.in. przy pomniku Ofiar Obozu Koncentracyjnego w Płaszowie projektu architekta Witolda Cętkiewicza. Zaproponowano mi objęcie asystentury na krakowskiej ASP. W Krakowie miałem kolegę starszego o rok. Przychodził wieczorem do naszego akademika z workiem marynarskim (to był jego cały dobytek) i codziennie szukał noclegu. Wtedy pomyślałem, że jak mam zostać asystentem na uczelni i tak wegetować jak on, to ja tego nie chcę. Początkowo miałem pojechać do Poznania, ale odmówiłem. O wyborze tego miasta zdecydowały przede wszystkim lepsze warunki do życia, mieszkanie i sprawy finansowe (otrzymałem stypendium przesiedleńcze) – to przesądziło o moim przyjeździe do Szczecina w 1964 roku. Przyjechałem tutaj po obronie dyplomu mając 26 lat. Przyjechałem do miasta, w którym nie było rzeźbiarzy i tak to się zaczęło. Do dzisiaj nie mam innego zawodu, żyję ze sztuki, a to jest wielka rzadkość. Mam rodzinę, trzy córki, troje wnucząt. To jest także sukces mojego życia.

Które miejsca w Szczecinie są dla Pana szczególnie ważne, magiczne?

Kiedyś to było 13 Muz. To było coś fantastycznego, te spotkania, dyskusje… W tej chwili nie ma czegoś takiego.

Gdybym miał czarodziejską różdżkę to zmieniłbym w Szczecinie…

Zmieniłbym stosunek do artystów, mimo że osobiście nie narzekam. Chciałbym by artyści byli bardziej honorowani i doceniani zwłaszcza, że wielu z nich, szczególnie starszych, potrzebuje pomocy. To najbardziej mi przeszkadza

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Trwa ładowanie