Doktor Beata Małgorzata Wolska z Działu Sztuki Europejskiej Muzeum Narodowego w Szczecinie stworzyła bardzo ciekawą koncepcję wystawy związanej z twórczością Malczewskich – ojca i syna. Dała nam szansę spojrzenia na obu, na ich wzajemne relacje, sposoby pojmowania świata i twórczość. Swoją pracę wykonała absolutnie nadzwyczajnie. Wchodząc do jakiegokolwiek muzeum na świecie (pomijam stolice państw) największą atrakcją są głównie ekspozycje stałe. Prezentują one najcenniejsze zasoby tych instytucji. Generalnie rzecz biorąc jedynie kilka obiektów jest godnych szczególnej uwagi i zapamiętania. Czasem jednak zdarzają się wystawy niezwykłe i warte zachodu ich obejrzenia. O kilku z nich pamiętać będę długo, a w tym również o ostatnio obejrzanej w Muzeum Narodowym w Szczecinie. Wszystko to dzięki niezwykłemu projektowi kuratorki wystawy ”Malczewscy. Figura syna”. Można ją jeszcze oglądać do 23 lipca 2017 roku. Przepraszam bardzo, każdy szanujący się szczecinianin ją obejrzy!
Co ma wspólnego Warhol z Malczewskimi?
W dzień ślubu księcia Wilhelma i Catherine Middleton tj. 29 kwietnia 2011roku byłam w Southampton (południowa Anglia) – w mieście portowym liczącym sobie niecałe 230 tysięcy mieszkańców (jak się okazuje nie musi to być wielkie miasto, żeby stworzyć dobrą i ciekawą wystawę o słynnym artyście). Z tego właśnie portu w swój dziewiczy rejs wypłynął pechowy „Titanic”, największy wtedy statek na świecie. Taka ciekawostka, ale ważniejsze jest to, że w tym mieście – dużo mniejszym od Szczecina – miałam szczęście obejrzeć niezwykłą wystawę. Prawie 200 dzieł autorstwa Andy’ego Warhola, amerykańskiego malarza, grafika i reżysera filmowego, jednego z czołowych postaci ruchu pop-artu zaprezentowano w dwóch muzeach miejskich (sic!) tj.: w Galerii Sztuki Miasta Southampton i Galerii Johna Hansarda.
Były obrazy, grafiki, plakaty, fotografie, filmy. Zbudowano kopię jego pracowni i przygotowano interaktywne sale, gdzie można było eksperymentować w stylu popartowym. Zabawa była świetna, a poznawanie sztuki odbywało się jak to mówią ‘by the practice’. Na pamiątkę po wystawie pozostała mi znakomita publikacja: „Andy Warhol ’Giant’ size” wydana przez Phaidon, która zawiera 2000 tysiące zdjęć z niepublikowanymi dokumentami. Album jest duży i bardzo ciężki, ale kiedy zaglądam do niego to nie żałuję ani wydanych pieniędzy, ani bólu mięśni od dźwigania książki.
W Szczecinie się dzieje!
Na początku czerwca 2017 miałam przyjemność uczestniczyć w corocznym spotkaniu członków Towarzystwa Przyjaciół Muzeum Narodowego w Szczecinie. Skorzystałam z oprowadzenia kuratorskiego po wystawie „Malczewscy. Figura syna”. Byłam bardzo zadowolona. To co łączy obie wystawy to staranny wybór obiektów spośród ogromnego dorobku wspomnianych artystów, przemyślana koncepcja wystawy i ciekawy sposób ekspozycji. To na początek. W przypadku Malczewskich kuratorka dołożyła starań, by udostępnić zwiedzającym prace będące własnością nie tylko naszego Muzeum Narodowego w Szczecinie, ale też Muzeum Narodowego w Poznaniu, Muzeum Narodowego w Warszawie, Muzeum im. Jacka Malczewskiego w Radomiu oraz z prywatnych kolekcji. Wydarzeniu towarzyszy polsko-angielska publikacja: “Malczewscy. Figura syna” dofinansowana przez znanego kolekcjonera – Romana Roszkiewicza oraz świetny i starannie wydany album dostępny w księgarni muzealnej: „Jacek i Rafał Malczewscy” z 2014 roku. Publikacja została wydana w Radomiu przez Barbarę Towpik-Roszkiewicz.
Wystawie towarzyszy szereg dodatkowych komplementarnych działań. Odbyły się już w czerwcu oprowadzania kuratorskie, warsztaty i zajęcia dla dzieci takie, jak:
- „Ja – Ty. Portret z paletą w tle”. Kreatywne warsztaty projektowo-portretowe dla dzieci w wieku 6–10 lat,
- „Barwy / Światy”. Warsztaty malarskie dla dzieci w wieku 12–14 lat.
W najbliższym czasie odbędą się arcyciekawe wykłady i spotkania, które gorąco polecam:
- wykład dr hab. prof. KUL Doroty Kudelskiej (biografki i znawczyni twórczości Malczewskich) Malczewscy: „Ojcowie i synowie – obrazy i relacje”, 21.07.2017, godz. 17.00, Muzeum Narodowe w Szczecinie przy Wałach Chrobrego 3,
- dla przyszłych i aktualnych kolekcjonerów gratka niesłychana – możliwość rozmowy na temat współczesnego kolekcjonerstwa z Romanem Roszkiewiczem, 22.07.2017, godz. 17.00, Muzeum Narodowe w Szczecinie przy Wałach Chrobrego 3,
- ostatnia szansa na spotkanie z kuratorką, 23.07.2017, godz. 17.00, Muzeum Narodowe w Szczecinie przy Wałach Chrobrego 3.
Z szacunkiem do artysty i odbiorcy
Wystawa jest inteligentna estetycznie. Wchodząc w jej przestrzeń doświadcza się dużej przyjemności i ciekawości. Emanuje kameralnym nastrojem i spokojem jakby była skrojona na osobistą miarę każdego oglądającego. Sprzyja temu kolorystka tła ekspozycji (ciemne, stonowane w kolorze ściany) i dyskretne oświetlenie koncentrujące się na dziełach twórców. Ekspozycja prezentowana jest w trzech salach, a każda z nich dedykowana jest innemu zagadnieniu. Każda z nich jest zatytułowana, ma zwięzły opis odautorski, a także przykuwające oko cytaty pochodzące z dzieł wybitnych tamtej epoki. Intrygujące są obramowania malowane na ścianach w trzech kolorach: zielonym, różowym i niebieskim. To nie jest tylko dekoracja ścian. Wybrane kolory to najczęściej stosowane przez obu artystów. To także forma wyodrębnienia, podkreślenia tego, co łączy wybrane dzieła ze sobą. To dla nas wskazówka i zachęta, by przyjrzeć się dokładniej i przeprowadzić „wnikliwe śledztwo” i odnaleźć to, co wspólne tym obrazom. Pojawia się też motyw lustra. W nim możemy zobaczyć siebie samych, dowiedzieć się kim jesteśmy i zobaczyć jak postrzegają nas inni. Kuratorka powołuje się na koncepcję fazy lustra Jacqes’a Lacana („Malczewscy. Figura syna”, 2017, MNS, s.40). Takich smaczków jest więcej. Przeczytamy cytat z „Tako rzecze Zaratusta” Fryderyka Nietzschego, gdy pragnie nam się zwrócić uwagę na relację: mistrz – uczeń, czy „Synczyznę” Witolda Gombrowicza, gdy mowa bedzie o ojczyźnie i patriotyzmie.
Teksty na ścianach niczym dyskretne drogowskazy prowadzą nas po krętych ścieżkach życia i twórczości Jacka i Rafała Malczewskich (w głównej sali znajdziemy kalendarium z życia obu artystów). To połączenie ciekawego słowa z obrazem jest bardzo dobrym rozwiązaniem, bo przydatnym praktycznie dla zainteresowanego odbiorcy. Każde słowo w języku polskim znajduje swój odpowiednik w języku angielskim. Również dzięki temu zabiegowi wystawa ustrzegła się przed tym, by stać się jedynie prowincjonalną ekspozycją. Wnętrze daje wrażenie spokoju i przytulności, sprzyja refleksji i zachęca do oglądania wystawy nieśpiesznie i we własnym rytmie.
Gdy ojciec z synem rozmawia, a syn … rośnie
„Ojciec mył się, gimnastykował, posługując się ciężarkami i deklamował lub śpiewał. Najgorzej było, gdy Ojciec milczał. Wiadomo: wstał smutny i lepiej się nie odzywać. Nie dlatego, by okazywał czymkolwiek, że sobie tego nie życzy, ale gdy Ojciec nie śpiewał i nie wygłaszał poezji przy rannych ablucjach, wszystkim było smutno i lepiej było nie żyć”( Rafał Malczewski, „Wspomnienie o ojcu” w: „Jacek i Rafał Malczewscy” , Radom, 2014 r., s. 68). Takie wspomnienia Rafała Malczewskiego o ojcu świadczą o dużym jego wpływie na syna, na którego w dzieciństwie wołano: „ Rafał, zielona żabo!”. Ojciec – miłośnik przyrody był przewodnikiem dla małego Rafała. Syn wzrastał w świecie wszechobecnej sztuki, sławy ojca – artysty i swobody podejmowanych przez siebie decyzji. Inaczej było z naukami Jacka. Otrzymał staranne wykształcenie i przygotowanie, by móc stać się artystą. Był pod nieustanną presją wymagań ojca Juliana i nauczycieli (terminował u Jana Matejki). Różne drogi doprowadziły obu w to samo miejsce – decyzji o byciu twórcą. Wzajemne wpływy widoczne są szczególnie w pojmowaniu roli artysty i sztuki jako formy nieustannego doskonalenia się, na portretach malowanych sobie nawzajem i swoich dzieci, czy w nastroju motywów pejzażowych. I tak oto syn konfrontując się z osiągnieciami ojca kontynuuje jego dzieło na swój indywidualny sposób.
Konieczność nieuniknionego
W twórczości Jacka Malczewskiego dominują portrety, autoportrety. Pojawia się też polska przyroda, która jest wpisana w bohatera obrazu. To świat pełen symbolu malarskiego, w którym tradycja narodowa splatała się z mitologią starożytnych. Wszystko po to, by dzielić się refleksją o nieustannym doskonaleniu siebie, o powołaniu artysty, roli sztuki, o byciu dobrym patriotą i Polakiem. Przedmiotem zainteresowań Rafała był przede wszystkim pejzaż. Jako mieszkaniec Zakopanego (1917 – 1939) staje się naturalnym miłośnikiem górskiego krajobrazu Tatr, sportów zimowych, bywalcem towarzyskich spotkań bohemy, nowoczesnego tętniącego bytu i nieustających zmian w życiu przepełnionym nowoczesnością. Uproszczenia formy, paleta barw sprowadzona do kilku podstawowych i przede wszystkim teatralna dekoracyjność przedstawienia krajobrazu. To jest to, co urzeka mnie osbiście nabardziej w jego obrazach.
A po co Tobie ojczyzna, nie lepsza synczyzna?
Powieść Witolda Gombrowicza „Trans-Atlantyk” pojawia się w Polsce w 1957 roku. To w niej po raz pierwszy pisarz użył słowa ‘synczyzna’ w opozycji do ‘ojczyzny’. Kto to jest dobry Polak? Dobry patriota? Pytania te niczym świeże bułeczki na śniadanie pojawiały się nieustannie na przełomie XIX i XX wieku. Jedni twierdzili, że prawdziwie wolny człowiek, to dobry Polak, to najlepszy patriota, bo działa bez przymusu. Przeszłość i przyszłość, wartości tradycyjne i zasady, wolność i swoboda wyboru. To dwie odmienne postawy i sposoby pojmowania bycia dobrym Polakiem. Dla ojca Rafała istotne było nieustanne doskonalenie się, by pędzlem móc wygrać każdą wojnę i dodać otuchy innym wskazując właściwą drogę. Wołał do swych uczniów: „Malujcie tak, ażeby Polska zmartwychwstała” (D. Kudelska, “Malczewski. Obrazy i słowa”, Warszawa 2012, s. 319). Dla syna Jacka to pokazywanie polskości nowoczesnym obrazowaniem, to krajobraz polskich Tatr, przemysłowe oblicze Śląska, czy szaleństwa młodego wieku. Dwa spojrzenia, jedno w przeszłość zanurzone drugie sięgające po horyzont przyszłości… .
Kropka nad “i”
Sama będąc czasami kuratorem wystaw wiem, jak trudno stworzyć spójną i jasną koncepcję wystawy dbając jednocześnie o najwyższy poziom wszystkich jej elementów. Z całą przyjemnością mogę stwierdzić, że ta wystawa jest najlepsza spośród tych, które oglądałam w tym roku. Kuratorce – doktor Beacie Małgorzacie Wolskiej serdecznie gratuluję osiągniętego zamierzenia i życzę, by ekspozycja była pierwszą z nowego cyklu, w którym będziemy mogli wspólnie poznawać i śledzić różnego rodzaju zależności między twórcami. Aż prosi się, by wykorzystać stworzoną ideę do zbadania duetu – Stanisław Witkiewicz i Stanisław Ignacy Witkiewicz znanego bardziej jako Witkacy. Muzeum w Słupsku tuż obok, można by powiedzieć. Ciekawym zagadnieniem byłoby przyjrzenie się parom artystów obojga płci, a może nawet znalazłyby się takie pary w Szczecinie?
Pożytki z wystawy płynące
Dzięki tej wystawie poznałam jeszcze lepiej twórczość Jacka Malczewskiego. Obejrzałam obrazy znajdujące się w kolekcjach prywatnych i pochodzące z muzeów polskich, w których jeszcze nie byłam (np. w Radomiu). Mój Jacek Malczewski zszedł z piedestału, na którym go postawiłam. Spojrzałam na niego jak na człowieka z krwi i kości. To spowodowało, że jeszcze lepiej poznałam jego twórczość i bardziej doceniłam go jako artystę. Sztukę Rafała Malczewskiego odkryłam całkiem na nowo i polubiłam mocno, a to za sprawą właśnie tej ekspozycji. Takie są dla mnie pożytki płynące z tej wystawy i za to dziękuję.
P.S. Przydatne informacje o wystawie
- Wydarzeniu towarzyszy polsko-angielska publikacja: “Malczewscy. Figura syna” dofinansowania przez znanego kolekcjonera – Romana Roszkiewicza. Gorąco namawiam do zakupu dostępnego (?) jeszcze w księgarni muzealnej niezwykle starannie wydanego albumu: „Jacek i Rafał Malczewscy” z 2014 roku. Publikacja została wydana w Radomiu przez Barbarę Towpik-Roszkiewicz. Książka jest bogato ilustrowana dobrymi jakościowo reprodukcjami dzieł obu malarzy. Wartość tego albumu dla czytelnika polega na udostępnieniu zdjęć prac będących w zbiorach trzynastu polskich muzeów, trzech domów aukcyjnych i ponad dziesięciu kolekcjonerów. Oczywiście te pochodzące z prywatnych kolekcji niezwykle rzadko pojawiają się na wystawach (wypada wymienić przynajmniej Państwa Annę i Janusza Kiljańczyków, Krystynę i Wiesława Ochmanów, Małgorzatę i Marka Rzepków, a także Pana Wojciecha Fibaka, który jak się okazuje jest właścicielem sporej kolekcji obrazów Rafała Malczewskiego). Mamy więc okazję poznać większy i uporządkowany zbiór prac ojca i syna. Wartością tej książki są wspomnienia Rafała Malczewskiego spisane w 1956 roku. Napisane zostały z dużą swobodą językową, piękną i naturalną polszczyzną, która powoli odchodzi w zapomnienie. Jego spontaniczność, a jednocześnie wnikliwe i pełne detali w opisy pejzaży, ludzi, wrażeń, emocji są fascynującą lekturą, która umożliwia poznanie epoki i obu twórców od zwyczajnie ludzkiej strony.
- Przypominam – wystawę można oglądać w Muzeum Narodowe w Szczecinie przy ul. Wały Chrobrego 3 do 23 lipca 2017 roku. Patronatem honorowym wystawę objął Olgierd Geblewicz, Marszałek Województwa Zachodniopomorskiego, a dofinansował katalog wystawy Roman Roszkiewicz, z którym 22 lipca będzie można osobiście porozmawiać o kolekcjonowaniu sztuki!
Komentarze