W co się bawią nasze dzieci? Telefony komórkowe i laptopy w ich rękach nie dziwią. Na szczęście patyk, kasztan, liść, kałuża, murek, piasek również sprawiają frajdę i są dobrym pretekstem do zabawy. Potrzeba poznawania wszystkiego wokół i siebie samego jest silnym bodźcem, który gwarantuje prawidłowy rozwój psychofizyczny małego człowieka. Druga część o dzieciach malowanych, szkicowanych przez Ludwiga Mosta jest arcyciekawa, ponieważ prezentuje nam cały zestaw informacji o nich w XIX wieku. Czym się zajmowały? Jak wyglądało ich życie? To wszystko z wielką czułością ilustruje pędzlem szczeciński artysta, a dr Ewa Gwiazdowska opisuje słowem.
dr Ewa Gwiazdowska. W stronę Mosta
Wyprawa LXXXIV
Dzieci bohaterami dzieł Mosta 2
Wspomnijmy dziecięce lata
Zabawa jest dla dzieci rzeczą bardzo poważną. Pasją, której się poświęcają bez reszty, podobnie jak dorośli zajmujący się swoim hobby, ale bardziej „użytecznie”. Dzięki zabawie, co dawno wiadomo, dzieci się przygotowują do życia jako dorośli. W zabawie wykorzystują swoje obserwacje zdobyte podczas podglądania dorosłych i naśladują ich. Rozwijają fantazję, pamięć, nabywają wiedzę i doświadczenia, a przy tym nie nudzą się, nie narzekają na szefa, choć mogą narzekać na dorosłych, którzy zwykle ich zupełnie nie rozumieją. Ludwig Most jednak należał do tych osób, które rozumiały dzieci, same je podglądały i upamiętniały na rysunkach i obrazach wiernie oddając ten szybko przemijający, niezwykły okres życia. Ten długi odcinek pokazuje, jak bardzo Most lubił poświęcać uwagę motywom bawiących się dzieci. I jak rozmaitym, odmiennym od dzisiejszych zabawom oddawały się dzieci w XIX wieku.
Pierwsze doświadczenia

Najwcześniej dzieci zaczynały się bawić zajmując się jedzeniem. Chleb, bułka, świąteczny pierniczek czy owoce należały do tych przedmiotów, które już najmłodsze dzieci bawiąc się badały podczas jedzenia. Taką sceną fascynacji prawdopodobnie kawałkiem bułki trzymanym w rączkach przez półtorarocznego malca, pierworodnego syna Hermana, Most wiernie odtworzył portretując poranek spędzany u matczynych stóp, pod jej bacznym i czułym okiem.
Dzielny jeździec i jego towarzyszka

Letni dzień dzieci chętnie spędzały na podwórku przy domu, gdzie były bezpieczne. Mały chłopiec wdrapał się na dach psiej budy i siedząc na nim jak na koniu w wyobraźni raźno cwałuje trzymając się rączką parapetu okna. W drugiej rączce trzyma kółko. Potrząsa nim niby lassem, które za chwilę rzuci na szyję uciekającego bydła, aby je zawrócić z drogi ku wolności. Młodsza siostra poważnie towarzyszy bratu siedząc na poduszce przed budą i z powagą obserwując otoczenie.
Przyszli budowniczowie

Starsze, kilkuletnie rodzeństwo pracowicie spędza czas na podwórku od okiem dziadka. W swobodnych pozach, leżąc i siedząc w kucki na ziemi, wbijają w glebę patyczki. Budują z nich konstrukcję, na której zapewne powstanie dom, a może zamek czy pałac. Jak bardzo zajęci są tą zabawą opowiada pełen realizmu oraz Mosta. Malarz w ten ciepły, pewnie letni dzień pracował opodal nad plenerową kompozycją z życia mieszkańców Pomorza.
Wierny przyjaciel

Psy należały do najczęstszych towarzyszy zabaw pomorskich dzieci. Tak przynajmniej wynika z dzieł Ludwiga Mosta. Jeden z wcześniejszych obrazów przedstawia rodzeństwo przed podcieniem wiejskiego zajazdu. Stoją w pobliżu stanowiska pracy kołodzieja wraz ze swym małym, łaciatym towarzyszem. Kilkuletni, jasnowłosy chłopiec w białej, znoszonej koszulce i granatowych przydługich spodniach na szelkach, boso, z powagą wyciąga rączkę w kierunku pieska, który nosem węszy smaczny kąsek. Dziecko oderwało kawałek swego chleba i podaje przyjacielowi. Kilka lat starsza siostra w malinowej sukience, żółtej chustce w kratę i oliwkowej zapasce, pod którą ukryła ręce, przygląda się karmieniu. Malarz przedstawił Jej ubranie jako bardziej zadbane, a włosy z przodu gładko rozczesane z przedziałkiem, a z tyłu ujęte w kok. Dzieci mają zdrowe, rumiane twarzyczki i pełną powagą oddają się dobroczynnemu zajęciu.
Niedzielne popołudnie

Studium przygotowawcze do wielowidokowej litografii Szczecina wydanej w 1836 roku pokazuje scenkę rodzajową, z której Most zrezygnował opracowując ostateczną wersję kompozycji Stettin. Artysta upamiętnił kilkuletnie dzieci mieszczańskie bawiące się z psem u stóp ojca odpoczywającego przy filiżance herbaty sądząc po wielkości naczynia. Jasnowłosy 2–3 letni chłopczyk nosi jeszcze sukienkę do kolan, z paskiem w tali, nakładaną na pantalony. Jej dekolt upiększa biały, falbankowy kołnierz koszuli. Może pięcioletnia dziewczynka ma sukienkę jasną, długą do kostek z bufiastymi krótkimi rękawkami. Ciemne włosy dziecka związane są na karku. Na pewno lepiej się czuje w lekkim odzieniu niż jej braciszek. Rysunek świadczy także, że mieszkańcy stolicy Pomorza, tak jak dziś lubili psy, trzymali je w domu i zabierali na spacery za miasto. Łaciaty pies myśliwski spokojnie siedzi pozwalając się głaskać, ale w tym lokalu raczej nie może liczyć na kawałek kiełbasy.
Prawdziwy „bodyguard”

Pies właściciela karczmy miał prawo będąc opiekunem małego dziecka przebywać w sali restauracyjnej podczas niedzielnego wypoczynku klientów. Przedstawiona została zabawna i ciepła relacja między małym dzieckiem i psem dwa razy większym od niego. Dziecko czuje się bezpiecznie wkładając psu do pyska rączkę z jedzeniem. Około dwuletni malec ma na sobie ciepłe ubranko złożone z długiej sukienki, fartuszka i rogatej czapki obszytej futerkiem. Starszy chłopiec w podobnym stroju ale z gołą głową głaszcze psa po głowie i z zadowoleniem przygląda się karmieniu go. Scenka zabawy z psem pozwoliła Mostowi wypełnić pustą przestrzeń podłogi na bliskim planie wnętrza karczmy.
Ulubiony towarzysz zabaw

Niedawno oglądaliśmy studium Rodzinne szczęście. Przyjrzyjmy się jeszcze motywowi dziecięcemu z tej kompozycji. Widać na nim, jak dzieci kochają swego wielkiego psiego opiekuna. Dziewczynka obejmuje go rączkami za szyję jak własną matkę przytulając policzek do głowy psa. Chłopiec dosiada go jak rumaka i także tuli się do pupila mocno go obejmując. Pies spokojnie siedzi, chociaż wygląda na nieco zrezygnowanego. Chyba za dużo czułości jak na jedno psie ciało.
Mały jeździec

Szkic motywu dzieci bawiących się z psem – jednego z rysunków, które Most wykonał pracując nad koncepcją obrazu Rodzinne szczęście pokazuje, jak skomplikowana była droga do wypracowania właściwego, zdaniem malarza, usytuowania postaci. Na tym szkicu scena tylko ogólnie przypomina tę ze studium. Każdy szczegół jest inny świadcząc, że Most nie wykonał motywu z natury. Pracował nad nim w swym warsztacie malarskim rozważając różne warianty kompozycji. Pies początkowo obraca głowę w stronę siedzącego za nim chłopca. Ten z kolei nie przytula się do jeźdźca lecz tylko siedzi na nim. Lewą rączką trzyma za obrożę, a prawą z zaciśniętą piąstką unosi do góry, jakby chciał narzucić psu swą wolę. Ruch unoszenia się chłopięcej rączki Most powtarzał aż cztery razy, ale nie był zadowolony z żadnego z rozwiązań, o czym świadczy późniejsze studium. Dziewczynka w ogóle nie zbliża się do pupila, tylko siedzi obok na ziemi i przygląda się bratu.
Radości z jarmarku

Ta rodzajowa scena opowiada o czasach, kiedy nie było galerii handlowych, do których rodzina mogła się wybrać dla rozrywki lub aby kupić dzieciom zabawki. Dokumentuje wydarzenie typowe dla małych miejscowości w XIX wieku, kiedy ojciec rodziny udawał się na jarmark w większej miejscowości, aby sprzedać swoje wyroby, a wracając kupował zabawkę, aby sprawić radość swoim potomkom. Drewniany pajacyk ruszający rękami i nogami za pociągnięciem sznurka był dla kilkuletnich dzieci wielką atrakcją. Małe dziecko w różowej koszulce, bose, aż rwie się z ramion matki, aby dotknąć tego niezwykłego zjawiska. Starszy chłopczyk w niebieskim kubraczku i ciemniejszych zielonkawych spodniach oraz w kapciach na stopach przeżywa dwojakie emocje. Jednocześnie trochę się boi ruszającego się człowieczka ale i ciekaw jest, jak on się porusza. Robi odważny krok w kierunku pajaca. Choć jedną rączką trzyma się jeszcze matczynego fartucha, to drugą wyciąga, aby dotknąć zabawki. Artysta świetnie uchwycił charakterystyczne ruchy obojga dzieci.
Dylematy artysty

Namalowanie postaci starszego chłopca nie było od razu ustalone. Pracę nad tym motywem dokumentuje zachowany szkic. Początkowo Most przedstawił go jako trochę mniejszego, w nieco innym ubranku. Najpierw narysował dziecko w koszuli i kamizelce. Wyprostowana sylwetka chłopca i swobodnie wyciągnięta rączka starająca się dosięgnąć pajaca świadczą, że jest on odważny. Jego lewa rączka zgięta w łokciu także wykonuje inny ruch. Obok widać szkic trochę innego sfałdowania rękawa koszuli. Obok sylwetki dziecka Most powtórzył cieńszą kreską jego plecy we fraczku i lewą, silniej zgiętą rączkę. Porównanie obu przedstawień, na szkicu i obrazie świadczy, że zmiana pozy chłopca, pochylenie go, zgięcie kolan i prawej rączki, opuszczenie lewej rączki, aby chwytała się fartucha matki, lepiej służyło oddaniu bojaźni malca wobec gwałtownie ruszającego się drewnianego pajaca.
Odważny wojak

W latach sześćdziesiątych XIX wieku Most parokrotnie malował scenę spotkania dawnych towarzyszy broni. Jednym z motywów patriotycznych wspominków walk przeciw armii Napoleona był motyw dzielnego chłopca, który przysłuchując się opowieściom sam chciał w przyszłości zostać żołnierzem i walczyć w obronie ojczyzny. Jako kilkulatek w niebieskiej sukience naśladującej barwę munduru i w rogatym kapeluszu z papieru dzielnie unosił drewniany miecz, jakby wzywał swój oddział do natarcia. Pies, którego trzymał za obrożę tymczasowo musiał zastąpić konia, którego przyszły kawalerzysta dosiadał już w wyobraźni. Młodsza siostrzyczka jednak naprawdę przestraszyła się groźnej postawy brata i gwałtownie przytuliła do starszej dziewczynki, zapewne swej siostry.
Praca nad obrazem od kuchni

Po namalowaniu pierwszego obrazu poświęconego starym towarzyszom broni Most pracował na jego kolejną wersją. O jego zajęciu świadczy datowany szkic wykonany w czerwcu 1861 roku. Pojawia się na nim ponownie postać małego chłopca marzącego o zostaniu dzielnym kawalerzystą. W przypadku tej kompozycji Most nie miał wątpliwości, jak upozować dziecko. Pewną ręką oddał jego dynamiczne ruchy i pozostał wierny wersji obrazu noszącego datę 1860. Tak samo pies został wiernie powtórzony. Natomiast zabrakło postaci małej dziewczynki chowającej się w fałdach sukienki starszej siostry. Przy stole dorosłych starsza siostra siedzi nachylając się ku bratu, tak jak w pierwszej wersji. Oboje przysłuchują się wspomnieniom starego żołnierza.
Zabawa w święta Bożego Narodzenia

Zwyczaj obdarowywania się prezentami na Boże Narodzenie przedstawił Most ukazując scenę zabawy kilkuletniego chłopca z mieszczańskiej rodziny. Jak widać rodzice i krewni zasypali dziecko zabawkami, a jego wyobraźnia pozwoliła wyruszyć na podbój świata. Chłopiec wykorzystał stare ubrania ojca, aby przeobrazić się w pocztyliona – pracownika poczty powożącego końmi zaprzęgniętymi do dyliżansu, który przewoził pasażerów i paczki. Złotowłosy malec ubrał brunatny surdut ojca, jego czarne, skórzane buty, zaprzągł dwa konie na biegunach. Trzymając lejce ze sznurka, zadął w dziecinną trąbkę i ruszył w podróż. Powóz pocztowy zrobił ze swego krzesełka, podnóżka oraz przewróconego stolika. Z tyłu wsparł o blat stolika dyszel zielonego drabiniastego wózka z lalkami-pasażerami. Inne, niepotrzebne zabawki porzucił na środku pokoju. Tylko zapomniał, że obok w kołysce śpi jego mały braciszek czy siostrzyczka, którego nie należy budzić.
Mali żeglarze

Wdzięczny motyw dziecięcy Most umieścił na pierwszym planie obrazu Handlarze ryb. Przedstawił kilkuletnie rodzeństwo bawiące się statkiem żaglowym pływającym w balii stojącej na podłodze komory celnej. Chłopiec w białej koszuli marszczonej pod szyją, za zakasanymi rękawami, w brązowych spodenkach na szelkach, boso, przyklęka przed balią i popycha mały statek. Być może jego kadłub jest wystrugany z kory, jak to się robiło jeszcze w latach sześćdziesiątych XX wieku. Statek ma rejowy żagiel z kawałka papieru lub szmatki umocowanej do patyczków, z których zrobiono pionowy grot i poziomą reję. Naprzeciw brata siedzi na podłodze siostrzyczka i ze swej strony popycha rączką statek. Jej długie, jasne loki opadają na zapinany na plecach niebieski staniczek, spod którego krótkich rękawków wystają rękawy koszulki. Fałdzista czerwona spódnica otacza biodra i nogi dziewczynki. Oboje z pasją oddają się żeglowaniu.
Przygotowanie do zawodu

Kompozycja przedstawiająca małego nauczyciela to humorystyczne ale i krytyczne przedstawienie metod, jakimi nauczano w XIX-wiecznych szkołach. Nauka w wnętrzu klasy w niewielkiej miejscowości raczej zeszła na drugi plan. W sali znajduje się kilkoro dzieci otaczających scenę wymierzania kary za brak postępów w nauce albo zakłócanie lekcji. Mały chłopiec z zielonej sukience, różowym fartuszku i oliwkowych pantalonach trzyma pod pachą duży dziennik, a drugą ręką zaopatrzoną we wskaźnik unosi, aby uderzyć w plecy stojącego przed nim starszego chłopca w brązowym ubraniu złożonym z kurtki i długich spodni. Bity chłopiec głośno krzyczy. Przed nimi siedzi mała dziewczynka – pilna uczennica w ciemnej sukience i białym fartuszku – która trzyma przed sobą otwartą książkę. Z tyłu chowa się przypadając do podłogi małe dziecko w brązowej sukience. Na jego twarzyczce widać prawdziwy strach. W głębi za „nauczycielem” starsza dziewczynka siedzi na dużym krześle i opierając łokcie o pulpit zakrywa dłońmi oczy i płacze. Może wcześniej także została ukarana.
Zabawa zawsze popularna

Szkic do widoku wnętrza wiejskiej izby, w której dzieci puszczają bańki mydlane. Wnuk Mosta wymienił obraz takiej treści malowany w roku 1837. Z daty szkicu wynika, że była to druga praca poświęcona temu tematowi, a pierwsza powstała przypuszczalnie w 1832 roku. Rysunek Mosta przedstawia nastoletniego chłopca siedzącego na beczce z kubkiem mydlin w ręku. Chłopiec wciąga wodę słomką, z której za chwilę wydmucha kilka baniek. Jego młodszy kolega stoi obok i wspierając się o jego ramię podpatruje z uwagą proces przygotowania baniek. Obaj ubrani są w długie spodnie i fartuchy, co sugeruje, że są to uczniowie jakiegoś rzemieślnika zabawiający się podczas przerwy w pracy. Starszy ma fartuch założony na koszulę, której rękawy podwinął aż za łokcie. Krótkie, jasne włosy uczesał gładko z przedziałkiem. Młodszy nosi krótki fraczek i miękką, rogatą czapkę z futrzanym otokiem. Na stopach obaj mają pantofle bez pięt.
Artyści z powołania
Bohaterami jednego z obrazów Most uczynił dzieci, których zainteresowania były mu bliskie. Chłopcy może nie potrafili jeszcze tworzyć kompozycji, ale już ćwiczyli się w pracy pędzlem malując drewniane koniki, na których mogli potem sami cwałować bądź bujać swoje młodsze rodzeństwo. Przy tym zajęciu zgromadziło się aż trzech zuchów pracę pomocniczą w postaci dźwigania naczynia z farbą pozostawiając dziewczynce. Najstarszy z chłopców już wprawia się w dyrygowaniu młodszymi i w krytyce owoców ich starań. Ci młodsi pilnie zajmują się pokrywaniem farbą drewnianych końskich boków–płóz. Obok leżą porzucone baciki. Zapewne koniki były już dłuższy czas zajęte kłusowaniem, farba z ich boków zaczęła się łuszczyć i młodzi malarze postanowili odnowić swoje rumaki.
Komentarze