Tegoroczny 12. Międzynarodowy Festiwal Sztuki Wizualnej inSPIRACJE „Breathtaking” miał swoje otwarcie ostatniego wieczoru czerwca 2017 roku w Trafostacji Sztuki w Szczecinie. Tłoczno było przy wejściu do budynku i na początku imprezy. Gości zaproszonych i chętnych obejrzenia wystawy głównej i konkursowej oraz poznania wyników konkursu dla artystów z wręczeniem nagród włącznie trzymano długo w „przedpokoju” zbyt ciasnym, by pomieścić wszystkich wygodnie. Salony (por. sale wystawowe) otwarto po zakończeniu części oficjalnej. Nic też dziwnego, że część zrezygnowała zniechęcona niedogodnościami, duchotą i brakiem zobaczenia bohaterów wieczoru. Może należałoby zmienić dotychczasowy zwyczaj przyjmowania gości?
Dlaczego warto chodzić na wernisaże?
Często słyszę, że chodzenie na wernisaże to marnowanie czasu. Jedni mówią – trzeba się pokazać, inni, że nie ma szans na obejrzenie wystawy w takich warunkach, bo tłoczno i tylko się plotkuje. Może i coś w tym jest. Ja jednak widzę dobre strony tych wydarzeń. Często na oficjalne, uroczyste otwarcie wystaw przyjeżdżają artyści, kuratorzy i ci, którzy w znaczący sposób przyczynili się do powstania wystaw. Jest to często najlepszy moment, by poznać osobiście twórców i porozmawiać z nimi. Na tym mi zależy najbardziej. Rozmowa z Panią Leną Wicherkiewicz – kuratorką wystawy pokonkursowej W rytmie oddechu, jak również z Hanną Kaszewską (ze Szczecina) – autorką pracy Pozdrowienia z Atlantydy były bardzo ciekawe. Miałam także przyjemność poznać Agnieszkę Masztalerz (z Warszawy) i porozmawiać o jej Mechanizmach dyscyplinarnych.

Performance ma moc
Z Aurorą Lubos, wykonawczynią performance Witajcie (poświęconemu nacjonalizmowi i migracji) otwierającego zwiedzanie wystaw na szczęście rozmawiałam kilka godzin po zakończonej akcji artystycznej. Na szczęście, bo niechęć i wzburzenie wywołane tym przedstawieniem osłabły i byłam w stanie przyjąć Jej argumenty o konieczności nieustannego podejmowania działań związanych z podnoszeniem świadomości o istniejących zagrożeniach związanych z różnymi przejawami przemocy, a w szczególności przemocy domowej i politycznej.

Inna para kaloszy
Odmienna historia wiąże się z poznaniem kolejnych, młodych twórców. Kasia Zimnoch – historyk sztuki i pasjonatka zgłębiania tajemnic legend, mitów i folkloru lokalnego (aktualnie irlandzkiego) i Paweł Kleszczewski – artysta malarz. Duet doskonały. Tym razem przywieźli do Szczecina projekt Na Początku Była Woda (In the Beginning Was Water) łączący animację, rysunek i malarstwo. Prezentacja została zamontowana na dwóch zielonych ścianach. Część pierwsza to pięć malarskich prac niewielkiego formatu przywołujących nieodparte skojarzenie z gdzieś znalezionymi, starymi obrazkami. Fragmenty animacji oglądać było można na monitorze telewizyjnym, a głównych bohaterów filmu podglądać przez zamontowane w ścianach trzy lornetki.

Piękna to była opowieść Kasi Zimnoch o Cavan w Irlandii. Legenda o łososiu pełnym mądrości, który karmił się wpadającymi do wody orzechami 12 drzew leszczynowych rosnących nad wodą będącej początkiem. Przewodnikiem w tajemniczym świecie przyrody irlandzkiej zanurzonej w ciepłych tonacjach brązów i zieleni jest niepozorny ptaszek. Z jego perspektywy poznajemy całą historię. Pojawia się również tajemniczy symbol białego konia na skale. Wszystko to po to, by poznać świat legendy irlandzkiej poczuć smak jej tajemnicy.

Oglądając fragment kilkuminutowej animacji miało się nieodparte wrażenie powrotu do bajek z czasu dzieciństwa. To była duża przyjemności patrzenia i chęci na ciąg dalszy. W trakcie rozmowy z artystami dowiedziałam się, że zaprezentowana animacja jest fragmentem większego projektu. Trzymam zatem kciuki za udany finisz. Jestem przekonana, że będzie to opowieść pełna artyzmu.
Jutro jeszcze
Z całą pewnością wybiorę się jeszcze do Trafostacji, a może nawet jutro na oprowadzanie kuratorskie z moją gorącą rekomendacją na spotkanie z Panią Leną Wicherkiewicz, kuratorką wystawy pokonkursowej W rytmie oddechu, bo wiem, że warto (2 lipca 2017, godz. 13.30-14.00, oprowadzanie kuratorskie po wystawie konkursowej. Trafostacja Sztuki w Szczecinie przy ul. Św. Ducha 4). I jeszcze jedno … trzeba koniecznie obejrzeć Konrada Juścińskiego ” Miejsce bezpieczne”. Praca była powstała praktycznie we wnętrzu przestrzeni wystawienniczej. Jak dowiedziałam się od kuratorki, Pani Leny, artystę, absolwenta poznańskiej ASP i doktoranta interesują poszukiwania wszelkiego rodzaju równowagi, uzyskanie harmonii w tym, co nieustannie zmienia nasze życie. Instalacja jest przestrzenna, harmonijna, pełna wibracji, a jednocześnie jest w niej pewna stałość – to rzeczywiście miejsce bezpieczne o czym możecie przekonać się sami.

Komentarze